Wulgaryzmy, wyzwiska i przekleństwa
czyli bezradność głośno wyartykułowana.
Dowiesz się, jakie funkcje pełnią wulgaryzmy w języku i dlaczego są używane.
Wulgaryzmy to słowa, wyrażenia lub zwroty, które uważane są w danej społeczności
za nieprzyzwoite i/lub obraźliwe. Wulgaryzmy często odnoszą się do spraw fizjologicznych i intymnych, najbardziej osobistych, czyli takich, które dotyczą każdego człowieka, np.:
- intymnych części ciała,
- stosunków płciowych,
- załatwiania potrzeb fizjologicznych,
- wydzielin ciała,
- śmierci oraz zwłok ludzkich.
Używane są po to, by oddać silne emocje nadawcy.
Wulgaryzmy towarzyszą stanom: silnego wzburzenia, gniewu, złości, rozczarowania, zawodu, bólu, ale także radości czy przyjemności. Nadawca używa wulgaryzmów, ponieważ albo nie potrafi w inny sposób wyrazić swoich uczuć, albo nie może tego zrobić. W przypadku negatywnych emocji, wulgaryzmy są wyrazem z jednej strony agresji, z drugiej nieporadności w danej sytuacji. Człowiek, który wie, jak rozwiązań problem, nie musi wyrażać się wulgarnie, dla osoby bezradnej jest to często jedyna dostępna forma reakcji. Przykładem takiej wykrzyczanej bezradności są przekleństwa z użyciem wulgaryzmu. Odwołują się one do magicznej funkcji języka. Przekleństwo jest zamiennikiem destruktywnego działania wobec osoby, która „zawiniła”. Nie jestem w stanie jej ukarać, ale mogę życzyć jej źle i mieć nadzieję, że los ją ukarze w moim imieniu.
Zawsze uważano, że wulgaryzmy cechują język osób należących do grup społecznych o niskim statusie, biednych, słabych, wykorzystywanych, bezradnych wobec zła, którego doświadczają. To prawda. Przewaga złych doświadczeń życiowych sprawia, że członkowie takiej grupy nie są w stanie właściwie wyrazić pozytywnych uczuć i emocji, po prostu nie wiedzą, jak je nazwać, bądź też użycie właściwych wyrazów wydaje im się nienaturalne, sztuczne.
U osób mających bardzo ograniczony zasób słów, te same wulgaryzmy wyrażają zarówno agresję, jak i życzliwe zainteresowanie, czy nawet chęć przypodobania się.
Przyjrzyjmy się neologizmowi „zajefajnie”, który doskonale ilustruje tę kwestię. Słowo jest zrostem powstałym z dwóch wyrazów: potocznego i bardzo popularnego „fajnie” oraz początku słowa wulgarnego, użytego jako przedrostek. Powstało słowo „potwór” językowy, tylnymi drzwiami wprowadzające do wypowiedzi treści obelżywe. Słowo niepotrzebne, bo w języku istnieje potoczne „bardzo fajnie” czy „super”, a w kulturalnej odmianie języka polskiego „bardzo dobrze”, „świetnie”. Inne słowo, o tym samym początku jest zwyczajnym wulgaryzmem.
W niektórych publikacjach znajdziesz informację, że wulgaryzmy w literaturze pełnią funkcję artystyczną, estetyczną. No cóż…, jak wielki pisarz nie ma pomysłu, jak słowem przedstawić brutalną rzeczywistość, to się trochę denerwuje i napisze coś odpowiedniego do swojego stanu uczuć i aktualnych możliwości językowych.
Czy wulgaryzmy są potrzebne? Zdecydowanie tak, to taki wentyl bezpieczeństwa, ujście dla negatywnych emocji. Pamiętaj jednak, że obrażanie, przeklinanie jest karalne. Nie musisz tego słuchać, jeśli nie chcesz.