Adam Mickiewicz, "Dziady II", streszczenie
Poznasz treść drugiej części dramatu, winy duchów lekkich, zbrodnie duchów ciężkim i zaniechania pośrednich. Dowiesz się, że w życiu musisz doświadczyć miłości, goryczy i współczucia dla innych, jeśli chcesz dostać się do nieba.
Drugą część „Dziadów” poeta poprzedził wstępem. Mickiewicz opowiada czytelnikowi o obrzędzie dziadów obchodzonym przez pospólstwo ku czci zmarłych przodków. Uroczystość sięga czasów pogańskich i kiedyś zwana była ucztą kozła. Duchowieństwo próbowało wykorzenić zwyczaj, ale bez powodzenia. Jak przed wiekami ludzie gromadzą się nocą potajemnie w opuszczonych miejscach, zastawiają jedzeniem stoły i śpiewają, by ulżyć duszom błąkającym się między ziemią a niebem. Poeta słyszał o tych obrzędach w dzieciństwie i wówczas mocno rozpaliły jego wyobraźnię.
Tekst tej części dramatu rozpoczyna cytat z Hamleta W. Szekspira „Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom”. O czasie i miejscu akcji dowiadujemy się z didaskaliów, czyli tekstu pobocznego, w którym autor umieścił swoje wskazówki dotyczące wystawienia utworu. Jest wieczór. Akcja rozegra się w kaplicy, gdzie jest obecny Guślarz oraz chór wieśniaczek i wieśniaków. Chór wprowadza czytelnika w atmosferę wydarzenia słowami: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie/ Co to będzie, co to będzie?”. Uroczystość prowadzi Guślarz, który karze zamknąć drzwi, zasłonić okna i stanąć zebranym dookoła trumny. Po spełnieniu prośby chór powtarza jak refren „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie/Co to będzie, co to będzie.” Guślarz rozpoczyna wywoływanie dusz. Podpala pęczek kądzieli, a zebrani dmuchają na palące się włókna, by szybciej spłonęły. Guślarz kontynuuje przywoływanie duchów. I nagle tuż pod sufitem pojawia się dwoje dzieci. To Józio i Rózia. Chłopiec zwraca się do matki. Mówi, że po śmierci dzieci przemieniły się w aniołki. Wyrosły im skrzydełka. Jest im teraz lepiej niż na ziemi. Nie są jednak szczęśliwi „dręczy je nuda i trwoga”, droga do nieba jest bowiem dla nich zamknięta. Guślarz dopytuje, jak zebrani mogliby pomóc dzieciom. Pyta, czy ucieszą je słodycze. Odpowiedź jest zaskakująca. Chłopiec wyjaśnia, że podczas życia i on, i siostra poznali smak słodyczy. Dzieci nie proszą ani o jedzenie, ani o modlitwę, a jedynie o dwa ziarnka goryczy. Kontynuuje „Bo słuchajcie i zważcie u siebie,/ Że według Bożego rozkazu:/Kto nie doznał goryczy ni razu,/Ten nie dozna słodyczy w niebie.” Chór powtarza tę prawdę jak echo. Guślarz spełnia to życzenie, podaje dzieciom gorczycę i wygania znakiem krzyża, potem woła „a kysz, a kysz”.
Zbliża się północ. W opuszczonej kaplicy na stole stoi kocioł wódki. Na polecenie Guślarza wódka zostaje podpalona. Chór powtarza „ciemno wszędzie….” a przewodnik wzywa duchy, które na ziemi ciężko zgrzeszyły, a którym obrzęd może ulżyć w wiecznym cierpieniu. Za oknem odzywa się głos. Ktoś próbuje odpędzić ptaki: sowy, kruki, orlice. Guślarz dostrzega w oknie widmo. Z twarzy bije mu dym i błyskawice, oczy wychodzą z oczodołów i świecą jak węgle. Postać ma rozczochrane włosy, z głowy tryskają iskry. Duch opowiada swoją historię. Był dziedzicem, panem okolicy, bezwzględnym wobec poddanych. Umarł trzy lata temu i od tej pory cierpi męki. Cierpi głód, nikt nie może go nakarmić, a ptactwo wyszarpuje mu wnętrzności. To kara za okrucieństwo wobec innych za życia. Guślarz dopytuje widmo, jak ludzie mogą mu pomóc w dostaniu się do nieba. Duch odpowiada, że jego życie było tak grzeszne, że niebo jest dla niego zamknięte. Chciałby dostać się do piekła zamiast błąkać się po ziemi, bo to tylko potęguje jego cierpienia. Wybawieniem byłby poczęstunek. Gdyby ktokolwiek z poddanych zechciał dać mu 2 ziarnka pszenicy, albo miarkę wody, strąciłby go do piekieł. Tymczasem wokół; widma zbierają się ptaki. To skrzywdzeni przez pana chłopi z majątku. Odgrażają się, że nie pozwolę mu przełknąć najmniejszego kęsa ofiarowanego przez ludzi i rozszarpią go na sztuki. Kruk opowiada historię, jak wszedł do ogrodu pana, aby zjeść kilka jabłek. Od trzech dni nic nie miał w ustach. Za karę poszczuto go psami a następnie wychłostano publicznie. Razy były tak dotkliwe, że umarł. Po kruku opowiada sowa. Mieszkała we włościach Pana. Przyciśnięta głodem i biedą, zimą udała się do dworu z dzieckiem na ręku, aby prosić Pana o zapomogę. Ten pijany, rozkazał hajdukowi wygonić żebraczkę. Matka i dziecko zamarzli w drodze do domu. Mimo że zgromadzeni w kaplicy ludzie podają jedzenie panu. Ptaki skutecznie utrudniają poczęstunek. Zrezygnowane, udręczone widmo odchodzi ze słowami „Sprawiedliwe zrządzenia Boże!/ Bo kto nie był ni razu człowiekiem,/ Temu człowiek nic nie pomoże”. Chór powtarza słowa upiora, a Guślarz wygania zjawę, której nikt nie może ulżyć w karze w imię Ojca, Syna, Ducha. Zwróć uwagę, że widmo w ogóle nie weszło do kaplicy.
Gdy upiór znikł, przewodnik prosi o podanie wianka z ziela a następnie podpala go. Ziele pali się, chór powtarza „ciemno wszędzie, głucho wszędzie…” a Guślarz wzywa duchy pośrednie. I nagle pojawia się zjawa pięknej kobiety. Zdumiony olśniewającą urodą dziewczyny Guślarz pyta, czy jest Bogurodzicą, czy aniołem. Dziewczyna zbiega po stopniach tęczy. Na głowie ma wianek z czerwonych kwiatów, w ręku zieloną gałązkę, przed nią leci motyl, a za nią biegnie baranek. To słynąca z urody pasterka Zosia, która w pysze swojej i głupocie wzgardziła za życia uczuciem chłopców. Nie dała Olesiowi całusa za parę gołąbków, nie zyskał jej przychylności Józio, który ofiarował wstążkę, ani Antoś gotowy oddać serce. Dziewczyna umarła nie zaznając miłości. Swój czas na ziemi roztrwoniła na zabawę i muzykę. Po śmierci jest jakby zawieszona między niebem a ziemią, bezskutecznie próbuje się zbliżyć do kogoś. Wiatr ją oddziela od innych za każdym razem. Guślarz pyta dziewczynę, jak można jej pomóc. Zjawa prosi, by młodzieńcy chwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi. Mówi „Bo słuchajcie i zważcie u siebie,/Że według Bożego rozkazu:/Kto nie dotknął ziemi ni razu,/Ten nigdy nie może być w niebie.” Niestety, kiedy młodzi mężczyźni zbliżają się do dziewczyny, wiatr unosi ją dalej i dalej. Zjawa płacze, ale Guślarz, który zna przyszłość pociesza ją. Mówi, że wkrótce jej cierpienie się skończy. Za dwa lata dziewczyna wejdzie do królestwa niebieskiego. Znakiem krzyża i słowami „a kysz, a kysz” Guślarz wygania zjawę.
Innym duszom ludzie wysypują jedzenie w rogu kaplicy. Każda, która tego potrzebuje może się pożywić. Tymczasem kogut pieje i świt się zbliża. Obrzędy dobiegają końca. Guślarz karze otworzyć drzwi. Nagle dostrzega jeszcze jedną marę. Chór powtarza refren „Ciemno wszędzie/ głucho wszędzie”. Guślarz zauważa, że jedna z pasterek usiadła na grobie. Zwraca uwagę zgromadzonych na blade widmo, które zmierza w kierunku pasterki. Widmo ma wzrok dziki i zasępiony. Patrzy w oczy pasterce, która jest w żałobie, mimo, że nie miała męża, jak zauważa Guślarz. Uwagę obecnych zwraca czerwona pręga, która ciągnie się od klatki piersiowej do nóg widma. Zjawa przybliża się do pasterki i wskazuje dłonią swoje serce. Guślarz pyta Ducha, czy można mu pomóc modlitwą
lub poczęstunkiem. Mara nie odpowiada. Guślarz nalega na odpowiedź. Duch nie odpowiada. Guślarz prosi zjawę, by odeszła, jeśli nie potrzebuje pomocy. Duch nie odchodzi, stoi i patrzy na pasterkę. Guślarz grozi zjawie przekleństwem, jeśli nie odejdzie. Duch nie odchodzi, stoi i patrzy na pasterkę. Nie pomaga nawet woda święcona. Zrezygnowany Guślarz pyta pasterkę, czy zna postać, która się pojawiła. Pasterka uśmiecha się lekko. Guślarz nakazuje zebranym, by wyprowadzili kobietę z kaplicy. Widmo rusza za pasterką.
KONIEC CZĘŚCI II
Opracowanie "Dziady II" znajdziesz tutaj>>