Adam Mickiewicz, "Dziady IV", streszczenie szczegółowe
Poznasz bardzo szczegółowe streszczenie czwartej części dramatu "Dziady".
Jest noc dziadów.Z didaskaliów, czyli tekstu pobocznego, w którym autor przekazuje swoje wskazówki dotyczące wystawienia dramatu, wiemy, że akcja czwartej części rozegra się w mieszkaniu Księdza. Właśnie skończyła się kolacja zwana wieczerzą . W mieszkaniu jest Ksiądz i jego dzieci. Na stole stoją dwie zapalone świece, przed obrazem Maryi pali się lampa. Na ścianie wisi zegar bijący. Tekst dramatu poprzedza cytat Jean Paula.
Ksiądz wzywa dzieci do modlitwy po wieczerzy, przypomina też, że kończy się dzień, w którym chrześcijanie modlą się za dusze przebywające w czyśćcu. Nagle słychać pukanie do drzwi. Na progu staje dziwna postać w łachmanach. Przerażone dzieci sądzą, że to trup, upiór i próbują przepędzić przybysza znakiem krzyża. Przybyły przedstawia się. Mówi, że jest Pustelnikiem umarłym dla świata. Ksiądz dopytuje go skąd przybył. Ma wrażenie, że już kiedyś spotkał swojego gościa. Pustelnik przyznaje, że był w okolicy za młodu, gani jednak Księdza za jego ciekawość. Proponuje, by gospodarz odmówił pacierze w jego intencji zamiast dopytywać. Sądzi, że Ksiądz prowadzi sielskie życie, które toczy się utartym torem, płynie tak samo bez względu na zmiany dookoła. Takie spokojne życie, kontynuuje przybysz, mają osoby, które nie zaznały miłości. Ksiądz proponuje Pustelnikowi, by odpoczął w jego domu przy kominku. Ten wyśmiewa pomysł. Zaczyna opowiadać o tym, jaki żar, ogień płonie w jego sercu. Ksiądz nalega, widzi, że przybysz jest przemoczony, zmęczony i domyśla się, że pewnie ma przed sobą daleką drogę. Pustelnik sugeruje, że to droga śmierci. Ksiądz idzie po jedzenie i napoje dla gościa a dzieci prosi, by zabawiały przybysza podczas jego nieobecności. Jedno z dzieci pyta Pustelnika, dlaczego jest tak dziwacznie, niechlujnie ubrany. Ten obraża się i opowiada historię o tym, że sam będąc dzieckiem śmiał się kiedyś z kobiety, która nosiła łachmany. Wówczas był szczęśliwy i przez myśl mu nie przeszło, że podzieli jej los. Powtarza refren piosenki, „Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy/I noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy”. Wraca Ksiądz. Pustelnik pyta go, czy lubi smutne piosenki. Gospodarz odpowiada, że dosyć ich się nasłuchał w życiu i próbuje pocieszyć Pustelnika, mówiąc, że po smutku nadchodzi czas szczęśliwszy. Zaprasza do jedzenia. Pustelnik pyta Księdza, czy zna żywot Heloizy i historię Wertera, podśpiewuje o cierpieniu i wyjmuje sztylet. Ksiądz jest przerażony, prosi o oddanie narzędzia, przypomina gościowi, że ewangelia potępia samobójstwo.W odpowiedzi Pustelnik pyta, czy Ksiądz wie, co to nieszczęście. Chowa sztylet. Śpiewa piosenkę o dziewczynie, która jest przyczyną jego nieszczęścia. Mężczyzna zakochał się w kobiecie, która była zaręczona z kimś innym. Jako młodzieniec obyty z najnowszymi trendami, znający literaturę romantyczną, w tym wspomniane wcześniej dzieła Goethego szukał kochanki romantycznej, pani serca, heroiny. Szukał i znalazł, i stracił ją natychmiast, bo inaczej w romantyzmie nie wypada. Słuchający Pustelnika Ksiądz współczuje mu szczerze. Pyta, czy dawno płacze po tej stracie. Na co przybysz odpowiada mu, że przyszedł z towarzyszem, który odpowie na to pytanie. Prosi Księdza o pozwolenie, by przyprowadzić jeszcze jednego gościa. Ksiądz zgadza się chętnie. Pustelnik idzie po towarzysza. Dzieci śmieją się z gościa podczas jego nieobecności, z jego ubrania i dziwacznych zachowań. Ojciec poucza je, że powinny raczej współczuć biednemu i choremu na duszy / umyśle człowiekowi niż naigrywać się z jego braków. Pustelnik wraca z „przyjacielem”. To gałąź jedliny. Podnosi kij, żeby przywitał się z Księdzem. Dzieci są przerażone, boją się, że dziwak uderzy ojca. Ksiądz pyta swojego gościa, po co przyniósł jodłę. Ten odpowiada, iż to nie jodła a cyprys. Dostał go od swojej ukochanej, która w ten sposób dała mu zrozumienia, że nie mogą być razem. Pustelnik opowiada o cierpieniu, które stało się jego udziałem od tej chwili. Ksiądz pociesza go mówi, że Bóg wynagrodzi mu to życiem wiecznym po śmierci. Pustelnik przekornie odpowiada, że miłość jest dziełem Boga, a on i wspomniana dziewczyna byli sobie przeznaczeni. Niestety źli ludzie ich rozłączyli, nie pozwolili być razem. Ksiądz lekko oponuje, twierdzi, że jeśli Bóg ludzi połączy, inni ich nie rozdzielą. Pustelnik rozkoszując się swoim cierpieniem odpowiada, że pewnie śmierć połączy kochanków, bo na ziemi nie mają szansy być razem i opowiada historię rozstania. Jest jesień, wieczór, spaceruje po ogrodzie i czeka na spotkanie z ukochaną. Rozmyśla i modli się, by jego miękkie serce wytrzymało przejmujący wzrok ukochanej. Chodzi i chodzi po mokrej trawie (wcześniej padał deszcz), aż zapada noc. Jest mglisto, ale widać księżyc i gwiazdy na niebie. Nagle dostrzega kobietę, która biegnie do niego w jasnej sukni. Mówi jej, że przyszedł się pożegnać, bo wyjeżdża, a ona nie patrząc mu w oczy odpowiada „bądź zdrów” i prosi, by zapomniał o niej. Na co chłopak zażegnuje się, że nigdy nie zapomni. Zakochani całują się i obściskują. Nie tylko ich ciała łączą się, ale także, w zasadzie przede wszystkim, dusze. Przekonany o nadzwyczajności swoich odczuć Pustelnik nie waha się powiedzieć Księdzu, że ten pewnie nie jest w stanie zrozumieć, jak silne było to wrażenie. Pustelnik próbuje przytulić przechodzące dziecko Księdza. Przestraszony maluch wyrywa się i ucieka. Pustelnik kontynuuje swoją opowieść. Dziewczyna też od niego uciekła, zostawiając tylko gałązkę cyprysu.
Wysłuchawszy opowieści Pustelnika, Ksiądz zauważa, że wielu ludzi doświadczyło większych nieszczęść niż zawód miłosny. Wielu śmierć zabrała bliskich: dzieci, rodziców a on sam stracił ukochaną żonę. To zwierzenie nie robi jednak większego wrażenia na przybyszu celebrującym własne nieszczęście. Jego zdaniem w chwili, gdy kobieta staje się żoną umiera, bo wyrzeka się całego świata. Ksiądz przypomina Pustelnikowi, że jego ukochana jednak żyje. Na co Pustelnik górnolotnie zauważa, że różne są rodzaje śmierci i jego Maryla (poznajemy imię kochanki) umarła. Opowiada o ostatnich chwilach kobiety, która zachorowała i umarła. Wzruszone opowieścią dzieci zaczynają płakać i obiecują przybyszowi modlić się za jej duszę. Pustelnik wprowadza korektę do swojej opowieści. Maryla żyje, chodzi, tylko wzrok ma martwy, bo umarła jej dusza. Zdaniem Pustelnika są trzy rodzaje śmierci: fizyczna ze starości lub choroby, śmierć duszy i śmierć wieczna, która jak sądzi będzie jego udziałem, bo ciężko grzeszył.
Ksiądz zauważa, że grzechy Pustelnika, to występki przeciwko jemu samemu i światu,
nie przeciwko Bogu, nie zostanie więc potępiony, powinien znaleźć sobie cel w życiu. Zdumiony Pustelnik przypomina sobie, że słyszał takie słowa także od Maryli. Zawód miłosny, którego doznał, jest jednak tak wielki, że odebrał mu wszelką siłę i radość. Ksiądz zwraca uwagę przybyszowi, że jeśli jest tak szlachetny i dobry jak mówi, to powinien zaufać Bogu i zamiast sugerować, że się zabije, wierzyć, iż Bóg połączy go z ukochaną, jeśli rzeczywiście są sobie przeznaczeni. Pustelnik kontynuuje swoją opowieść. Mówi, że portret ukochanej pokazywał kiedyś przyjaciołom. Wizerunek, który w nim samym rozpalał zmysły i wyobraźnię, na innych nie robił jednak większego wrażenia. Kiedy on onieśmielony portretem nie śmiał odpiąć ubrania, jeśli go nie zasłonił, przyjaciele patrząc na wizerunek kobiety ziewali, albo się uśmiechali tylko. Pustelnika dziwi jednak, że Ksiądz mówi mu to samo, co mówiła ukochana i podejrzewa, że Ksiądz może rozpoznał go i korzysta z informacji, które zdobył podczas spowiedzi. Zdradza te podejrzenia gospodarzowi, ale ten odpowiada mu, że nie trudno odgadnąć, co gryzie przybysza. Pustelnik opowiada o tym, że łatwo zdradzić się podczas snu. On sam mówi przez sen i zdarza mu się wówczas wyjawić jakąś tajemnicę. Czasami, gdy Pustelnik przypomni sobie o ukochanej, zaczyna do niej mówić, jakby ją spotkał. Tak było dziś rano. Pewnie ktoś go podsłuchał i doniósł Księdzu. Ksiądz przysłuchuje się dywagacjom swojego gościa z coraz większym współczuciem i politowaniem. Niezrażony Pustelnik ciągnie dalej wywód i dochodzi do wniosku, że mógł go podsłuchać robaczek świętojański, który ukrył się w pobliskim krzaczku. Przypomina sobie rozmowę z robaczkiem. Zwierzątko opowiedziało jak początkowo dumne było ze światełka, teraz dostrzega też złe strony tego zjawiska. Każde zwierzę łatwo go odnajdzie. Światło może sprowadzić na niego śmierć. Pustelnik widzi analogię pomiędzy światłem robaczka a uczuciem, którym obdarza Marylę. Iskra, która tli się w jego piersi, nigdy nie zgaśnie. Zdumione opowieścią dzieci, pytają ojca, czy to cud. Pustelnik prosi, by jedno z dzieci przyłożyło uszko do szafki i pyta, czy słyszy głos robaczka. Mały rzeczywiście słyszy kornika. Pustelnik wyjaśnia mu, że to lichwiarz prosi o odmówienia pacierza w swojej intencji. Za życia był nieczuły na troski innych ludzi. Zanim pójdzie do piekła musi pod postacią robaka prosić o pomoc i modlitwę. Pustelnik karze dzieciom, by odmówiły 3 zdrowaśki w intencji lichwiarza. Pyta Księdza, czy ten słyszał złego ducha. Ksiądz jest coraz bardziej zmieszany zachowaniem gościa. Mówi dzieciom, że w domu jest spokojnie i cicho, nie ma w nim duchów, prosi, by poszły spać, bo jest już późno. Pustelnikowi radzi, aby ochłodził czoło wodą. Kiedy Pustelnik się myje, pieje kogut, a na zegarze wybija dziesiąta.
Pustelnik jakby stracił przytomność, nie wie gdzie jest. Jest zmieszany tym, że mógł wystraszyć mieszkańców plebanii swoim dziwnym wyglądem i zachowaniem. Wydaje się, że nie pamięta, co mówił dotychczas. Ksiądz zauważa, że jedna ze świec przestała się palić i pyta dzieci, które zgasiło świecę. Pustelnik wraca do swojego dawnego tonu. „Każdy cud chcesz tłumaczyć”- pyta Księdza. Ksiądz bierze przybysza za rękę i po ojcowsku zwraca się do niego „synu mój”. Ten zwrot jakby wrócił pamięć Pustelnikowi. Przypomina sobie domek, jego gospodarza i dzieci, które od czasu ich ostatniego spotkania bardzo urosły. Ksiądz jest zdumiony, że przybysz go zna. Pustelnik ujawnia się, to Gustaw. Rozpoznawszy się panowie ściskają się serdecznie. Gustaw sugeruje, że jest to ostatni moment, kiedy mogą to zrobić. Ucieszony spotkaniem Ksiądz wypytuje Gustawa, co się z nim działo przez ostatnie lata, dlaczego wyjechał, dlaczego tak nędznie wygląda. Te pytania budzą gniew przybysza. Wymawia Księdzu, że niedola spotkała go właśnie przez niego. To Ksiądz nauczył Gustawa czytać, a książki stały się przyczyną jego zguby. Ksiądz mówi, że modlił się gorąco, aby jeszcze raz zobaczyć Gustawa przed śmiercią. Mężczyźni jeszcze raz padają sobie w ramiona. Ksiądz jest bardzo ciekaw przygód Gustawa, ale sądzi, że ten powinien odpocząć, na opowiadania przyjdzie czas jutro. Gustaw mówi, że nie może przyjąć gościny, nie ma jak się odwdzięczyć, Opowiada, jak niedawno odwiedzał dom matki. Budynek popadł w ruinę, otoczenie było strasznie zapuszczone, przejmująca cisza panowała dookoła. Słychać było tylko szczekanie psa. Na widok przybysza zwierzę najpierw bardzo się ucieszyło, a potem padło nieżywe. Gustaw dostrzegł blade światło w sypialni matki. Kiedy doszedł na miejsce, zobaczył złodzieja plądrującego dom. Zabił go cegłą. Usiadł i płakał. Potem zobaczył starą kobietę, która weszła do domu. Opowiedziała mu, że kiedyś w tym domu mieszkali panowie, ale albo umarli, albo ślad o nich zaginął. Wszystko przeminęło zdaniem Gustawa. W domu Księdza znajduje się wiele pamiątek, które przywołują wspomnienia z dzieciństwa, lektury, zabawy i miłość. Gustaw opowiada, że był ciekawy, czy kobieta, którą kochał, wspomina go równie często jak on ją. W naturze kobiety nie leży jednak pielęgnowanie uczucia. Po krótkim czasie zapomina o miłości. Zakradł się kiedyś do pałacu ukochanej. Akurat trafił na wieczór wypełniony tańcami i zabawą, kiedy wielu przyjaciół odwiedzało Marylę. Gdy przysłuchał się odgłosom zrozumiał, że trafił na wesele ukochanej. Z wrażenia zemdlał i może nawet umarł. Niestety Gustaw nie wyraża zbyt precyzyjnie swoich myśli. Ksiądz radzi mu, by pogodził się z tym, co się stało. Gustaw jednak nie może darować kochance, że okazała się tak niestała, niewierna w uczuciach. Wierzy, że Bóg ją ukarze za niestałość. Sam też chce wymierzyć karę. Wyjmuje sztylet i odgraża się, że zabije kochankę. Po czym dochodzi do wniosku, że nie może tego zrobić. Sądzi, że Marylę, prześladować będą wyrzuty sumienia. Po prostu pójdzie do pałacu i wzrokiem przekaże jej cały swój ból. Gustaw jest przekonany, że odtąd zawsze będzie towarzyszył Maryli w myślach. Będzie jak powracający wyrzut sumienia. Kiedy tak rozmyśla nad karą dla niewiernej, dochodzi do wniosku, że jest nieadekwatna. Kobieta niczym na nią nie zasłużyła. On Gustaw po prostu nie jest godny takiej dziewczyny, nie zasługuje na nią. Sądzi jednak, że mogliby zostać przyjaciółmi. Sam widok, obecność kobiety uszczęśliwiłaby go.
Potem Gustaw rozpatruje minusy śmierci jako Pustelnik. Pustelnik umiera samotnie, nikt mu nie towarzyszy w ostatnich chwilach życia, nikt nie płacze. Żałuje, że nie może pokazać się kobiecie, że nie będzie nosiła po nim Gustawie żałoby, nie będzie żałowała, że umarł człowiek, który ją kochał. Gustaw nie chce żebrać o uwagę i uczucia, chce zapomnieć o tej miłości. Nagle znowu wydaje mu się, że ukochana będzie opłakiwać go szczerze i znowu odrzuca tę myśl. Księdzu nakazuje, aby zapytany o przyczynę śmierci Gustawa nie wspominał o rozpaczy. Niech powie, że prowadził zwyczajne życie wypełnione zabawą i spotkaniami z przyjaciółmi, a przyczyną śmierci była noga skręcona podczas tańca. Ksiądz chwyta Gustawa za rękę. Zegar wybija godzinę jedenastą. Pieje kogut. Ksiądz sądzi, że Gustaw przebił się sztyletem. Ten jednak uspokaja gospodarza. Mówi, że minęły godziny miłości i rozpaczy.
Zaczyna się godzina przestrogi. Ksiądz chce opatrzyć Gustawa, ten go jednak wstrzymuje. Wymienia dwie najstraszliwsze, jego zdaniem, bronie: oczy ukochanej kobiety i skrucha cierpiącego grzesznika. Ksiądz zauważa, że Gustaw stoi jak martwy, ma bielmo na oczach, jest zimny, a jego puls przestał bić.
Gustaw pyta Księdza czy wierzy w niebo, piekło i czyściec. Prosi go, by pozwolił ludziom obchodzić „dziady”. Ksiądz tłumaczy, iż to pogański zwyczaj, krzewienie zabobonu. Gustaw przekonuje, że dzięki temu obrzędowi dusze umarłych mają szanse odkupić swoje winy. Ksiądz sprzeciwia się, nie chce wspierać pogańskich tradycji. Gustaw zarzuca Księdzu horyzonty ograniczone nauką, która tylko fragmentarycznie opisuje świat, ale nie obejmuje całości. Do pokoju wchodzą dzieci. Gustaw podchodzi do kantorka i pyta „czego potrzebujesz duchu”? I uwaga !!! Z kantorka pada prośba o trzy pacierze. Ksiądz jest przerażony, sądzi, że to szatańska sprawa. Pyta Gustawa, czego ten potrzebuje. Gustaw opowiada pokrótce historię owadów, które są w domu. To grzesznicy żyjący między niebem i piekłem: bogaty pan, cenzor książek, pisarze pochlebcy, uczniowie, którym książkowa wiedza zatruła życie. Gustaw prosi o wspomnienie dla siebie, zawinił miłością. Część czwartą kończy przestroga:
„Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Ze według bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie;
Ten po śmierci nie trafi od razu”
Pieje kogut, bije zegar, lampa przed obrazem gaśnie, a Gustaw znika.