Adam Mickiewicz, Konrad Wallenrod, streszczenie 2


J. Tysiewicz, Konrad Wallenrod, Uczta

Dowiesz się, kto przyjechał na ucztę w krzyżackim zamku i jak ucztowali Krzyżacy. Poznasz historię miłości Aldony i Waltera Alfa. Poznasz skutki najsłynniejszego w literaturze polskiej pocałunku śmierci.

IV Uczta

Na ucztę do Malborka w dzień patrona zjechali najznamienitsi rycerze ze swymi giermkami. Zamek został udekorowany białymi chorągwiami zakonu. Konrad Wallenrod zasiadł na czele, obok niego książę Witold ze swymi hetmanami. Niegdysiejsi wrogowie, stali się teraz sprzymierzeńcami. Po wzniesieniu pierwszego toastu, Konrad Wallenrod słuchał odgłosów uczty z rosnącą pogardą. Gdy zgaszeni nastrojem mistrza rycerze ucichli, zachęcał ich do zabawy. Na początek zaproponował koncert trubadurów. Pierwszy z nich pochodzący z Włoch śpiewem sławił męstwo i pobożność Konrada, drugi z Francji opowiadał o miłości, pasterzach, zaklętych dziewicach i błędnych rycerzach.
Obaj zostali odprawieni, pierwszy z nagrodą.

Konrad domaga się innej pieśni, dzikiej, ponurej, twardej, w której słychać będzie odgłosy wojny. Zgłasza się starzec, ostatni wajdelota. Dawniej śpiewał w Prusach i na Litwie. Pierwsi słuchacze zginęli broniąc ojczyzny, drudzy nie chcą żyć w niewoli. Giną w walce, kryją się po lasach, albo jak Witold ucztują z Krzyżakami. Tych ostatnich po śmierci czekają ognie piekielne, znikąd ratunku i modlitwy. W czasie pieśni Konrad patrzył szyderczym wzrokiem na Witolda. Ten się zmieszał, na zmianę na jego twarzy widać było gniew i wstyd. Chwycił za szable i zbliżył się do lutnika. Wszystkim się wydawało, że za chwilę zabije go. Ale Witold rozpłakał się, wrócił na miejsce i pogrążył w myślach.

Konrad Wallenrod zabrał głos. Przypomniał, że tego dnia Zakon odbiera podarunki od miast i książąt. Od litewskiego pieśniarza otrzymał jego smutny utwór. Dodał, że jest to ukłon w stronę litewskiego księcia, któremu miło pewnie posłuchać o dawnych czynach przodków. Zachęcił wajdelotę go do dalszego śpiewania.

Pieśń Wajdeloty

Starzec śpiewa o zwiastunach nieszczęścia, które tylko wieszcz potrafi odczytać:, takich jak pojawienie się morowej dziewicy na cmentarzach i łąkach. Zjawa ubrana w biały strój z wiankiem ognia na skroniach, czołem przenosi drzewa w puszczy. W ręku trzyma skrwawioną chustkę. Strażnicy na zamkach skrywają oczy w hełmach, kiedy ją dostrzegają. Psy na wsiach ryją pyskami ziemię, wietrzą śmierć i okropnie wyją. Gdziekolwiek nie pojawi się wspomniana dziewczyna, tam ludzie umierają, a wioski i miasta zamieniają się w pustynie. Gorsze od zarazy jest jednak pojawienie się rycerzy w błyszczących szyszakach ze strusimi piórami i w płaszczach z czarnym krzyżem. Taki widok zwiastuje rozpacz i mogiły. Pamięć o pokonanych może jednak przetrwać w pieśni wajdeloty. I ta pieśń nawet po latach potrafi rozpalić miłość do ojczyzny wśród kolejnych pokoleń.

Powieść Wajdeloty

Pewnego razu litewscy rycerze z radością wracali z nocnej wyprawy. Wieźli ze sobą bogate łupy zdobyte w zamkach i cerkwiach, a także brańców niemieckich z powiązanymi rękami i ze stryczkami na szybach. Litewscy książęta zwykli palić niemieckich rycerzy na stosie ofiarnym rozpalanym w Kownie. Tym razem miało być inaczej. Wśród Litwinów na koniach jechało dwóch krzyżackich rycerzy - jeden młody i piękny, drugi w podeszłym wieku. Obaj sami oddali się w ręce Litwinów. Przyjął ich książę Kiejstut i poprosił o wyjaśnienia. Młodszy z rycerzy opowiedział o tym, jak będąc dzieckiem mieszkał na Litwie, w domu z czerwonej cegły, na pagórku, nad rzeką. Został porwany przez Niemców, gdy pewnego dnia napadli na gród. Trafił do krzyżackiej twierdzy pod opiekę mistrza Winricha. Nazwano to Walterem Alfem. W twierdzy poznał starego wajdelotę, Litwina, który służył Krzyżakom za tłumacza. Wajdelocie zawdzięcza utrzymanie znajomość litewskiego języka oraz historii swojego kraju. Pięściarz opowiadał mu wiele o ojczyźnie. Wielokrotnie młody rycerz chciał uciec na Litwę, starzec wstrzymywał go jednak. Kazał przyglądać się strategii i sztuce wojennej Niemców, by w przyszłości wykorzystywać tę wiedzę. Jedyną bronią niewolników jest bowiem podstęp. Gdy po raz pierwszy obaj uczestniczyli w walce przeciw Litwinom, zdecydowali się do nich przyłączyć.

Książę Kiejstut wysłuchał opowieści rycerza w towarzystwie swej pięknej córki Aldony. Później wielokrotnie młodzieniec opowiadał jej o niemieckich krajach, kiedy spędzała długie wieczory, przędąc wełnę. Przy okazji mówił jej też o Bogu i Maryi, a nawet podarował obrazek przedstawiający Matkę Bożą. Młodzi polubili się i pokochali. Kiejstut był zaniepokojony zmianą zachowania córki. Straciła dawną wesołość, była roztargniona i smutna. Kiejstut domyślił się przyczyny. Cenił Waltera, bo młodzieniec był wykształcony i doskonale znał się na sztuce wojennej. Książę postanowił mu oddać rękę córki. Młodzi nie znaleźli jednak szczęścia w małżeństwie, "bo go nie było w ojczyźnie".

Wiosną na Litwę najechali Krzyżacy. Zdobyli Kowno i Kiejdany. Plądrowali i palili miasta. Litwini skryli się w lasach. Kiejstut z Walterem dzielnie walczyli, jako ostatni schodzili z pola bitwy. Po bitwie na błoniach Rudawy, kiedy zginęły tysiące Litwinów i Niemców, przebili się w góry. Tu po dramatycznej naradzie, Walter zdecydował, że porzuci młodą żonę i ojczyznę, a przyłączy się do wrogą, by od środka, zdradziecko zniszczyć jego potęgę. Chcącej go powstrzymać Aldonie, zwrócił wolność i powiedział, że kiedyś po latach, gdy uda mu się zrealizować zamierzenia, będzie z niego dumna. Odjechał ze starym wajdelotą. Aldona szukała schronienia w klasztorze.

Słuchający opowieści Wajdeloty rycerze domagają się ciągu dalszego. Tylko mistrz milczy i wychyla kolejne puchary z winem. Widać jednak, że targają nim silne emocje. Wreszcie wyrywa Wajdelocie lutnię i sam śpiewa.

Zarzuca pieśniarzom, że opiewają tylko mordy i pożogi, że swymi powieściami niszczą beztroski czas dzieciństwa.

Potem postanawia zaśpiewać inną pieśń, którą usłyszał w górach Kastylii, gdzie kiedyś walczył.

Ballada Alpuhara

Maurowie bronią się przed hiszpańskimi rycerzami w swym ostatnim bastionie - Grenadzie. Pod dowództwem Almanazora znajduje się już tylko garstka ludzi. Inni albo polegli, albo pomarli na skutek zarazy. Kiedy o świcie Hiszpanie zaatakowali okoliczne miasta i zatknęli krzyże na minaretach i zamku, Almanazor potajemnie opuścił Grenadę.

Uradowani chrześcijanie świętują, ucztują, dzielą łupy. Wówczas straż oznajmia, że przybył jakiś rycerz z obcej krainy i prosi o posłuchanie. Dopuszczony przed oblicze wodza, przyznaje się, że jest Almanazorem. Przychodzi, by służyć Bogu i wierzyć chrześcijańskim prorokom. Hiszpanie doceniają męstwo Maura. Ściskają go kolejno, by w ten sposób okazać przychylność. Najczulej całował nawrócony rycerz wodza. Uczepiwszy się go, zasłabł w końcu, ale nawet wówczas trzymał Hiszpana mocno za kolana. Jego twarz zbladła, usta zsiniały i wykrzywiły się w grymasie. Śmiejąc się przeraźliwie, oznajmił chrześcijanom, że przyjechał z dotkniętej zarazą Grenady, by ich zarazić, że powinni patrzeć jak umiera, bo sami umierać będą wkrótce. Przerażeni rycerze uciekli. Niestety roznieśli zarazę po kraju zanim wszyscy umarli.

Skończywszy swoją pieśń Konrad Wallendrod zwrócił się do ucztującego księcia Witolda. Powiedział mu, że w przeciwieństwie do Almanazora, książę brata się z wrogiem, a chce się mścić na swym ludzie. Poruszony i oszołomiony winem, wrócił na miejsce i zasnął. Inni uczestnicy uczty nie mogli zrozumieć, co tak bardzo poirytowało mistrza i zarazem wprawiło w gniew księcia Witolda. Niektórzy podejrzewali, że to Halban przebrał się za Wajdelotę i zagrzewał pieśnią w nieznanym języku do walki z poganami.

Ciąg dalszy streszczenie znajdziesz tutaj>>