Adam Mickiewicz, Konrad Wallenrod, streszczenie 3
W. Kossak, Krzyżacy
Dowiesz się, jak potoczyły się losy wojny litewsko-krzyżackiej oraz losy Waltera i Aldony, a także jak w państwie Krzyżaków działał tajny trybunał. Poznasz przyczyny, dla których poeta musi wyjść cało z najbardziej niebezpiecznych sytuacji.
V Wojna
Wielki mistrz krzyżacki Konrad Wallenrod, mimo niechęci do napadania na Litwę, nie zdołał powstrzymać przed wojną zakonników żądnych łupów i krwi pogan. Wbrew oczekiwaniom, książę litewski Witold nie wspierał Krzyżaków, jak początkowo zamierzał. Po pamiętnej uczcie na zamku w Malborku, potajemnie opuścił ich ziemię i wrócił do swego kraju. Rycerzy z krzyżem na płaszczach wspierało za to rycerstwo europejskie licznie przybyłe do stolicy zakonu.
Wraz z nastaniem wiosny rycerze ruszyli na wschód. Ich drogę wyznaczały łuny pożarów, rzezie i grabieże. Słyszano, że oblegali Kowno, potem Wilno. Mieszkańcy państwa krzyżackiego zaczęli wyglądać powrotu rycerzy wraz ze skarbami, które zapewne złupili i jeńcami, którzy pracą mogliby przyczynić się do wzrostu krzyżackiej potęgi. Mijały miesiące, zwycięzcy jednak nie wracali.
Kiedy wreszcie na horyzoncie pojawiła się grupa wędrowców, ze zdziwieniem zauważono ich mizerny stan. Biegli bezładnie, tonęli w zaspach, wyglądali nędznie, wygłodzeni i obdarci przypominali upiory. Towarzyszyła im wyjąca sfora chudych psów, a nad głowami krążyły stada kruków. Dla wszystkich było jasne, że Konrad Wallenrod słynący dotąd z mądrości, odwagi i znajomości sztuki wojennej, tym razem zawiódł. Okazał się wodzem lękliwym, niedbałym, nieumiejącym rozpoznać podstępów Witolda. Wyprowadził wojsko w głąb Litwy i tak nieudolnie prowadził oblężenie Wilna, że zakończyło się ono fiaskiem. Zamiast wspomóc się radami najbardziej doświadczonych rycerzy, jeździł na łowy, albo całe dnie spędzał na rozmowach z Halbanem. Kiedy w końcu doszło do bitwy w polu, Konrad uciekł jako pierwszy. Zamiast zwycięstwa przyniósł wstyd i wiadomość o klęsce.
Krzyżaków niepokoił wyraz twarzy mistrza. Widać było na niej cierpienie, wściekłość, ale też jakąś szatańską radość. Mimo, iż Konrad przekonywał ich, że porażka jest wynikiem nie tyle błędów człowieka, co zamysłem Boga, nie wierzono mu.
Nocą w podziemiach marjenburskiego zamku zebrał się tajemny trybunał. Dwunastu zamaskowanych sędziów, każdy w czarnej zbroi, zgromadziło się wokół księgi. Wszyscy oni przysięgli dobrowolnie sądzić i karać potajemnie władców, którzy dopuścili się nadużyć, podłości oraz czynów wyjątkowo gorszących. Jeden z sędziów rozpoczął obrady przedstawiając dowody dotyczące mistrza. Jak ustalono, człowiek, który podawał się za Konrada Wallenroda, w rzeczywistości był jego giermkiem. Wspólnie z panem brał udział w krucjacie. W Palestynie zabił jednak prawdziwego hrabiego i powrócił do Europy pod jego nazwiskiem. Udał się do Hiszpanii, gdzie w walkach z Maurami i w turniejach rycerskich dał dowody męstwa i odwagi. Wreszcie przybył do Malborka, gdzie zyskał uznanie Krzyżaków i został wielkim mistrzem zakonu. Rządził fatalnie.
Podczas ostatniej wojny spotykał się po kryjomu z księciem Witoldem w lasach i przekazywał mu poufne informacje o zamierzeniach wojska. Znał litewski. Stwierdzono, że w tym języku rozmawiał także z pustelnicą mieszkającą w malborskiej wieży. Sędzia sprawozdawca oskarżył Konrada Wallenroda o fałsz, zabójstwo, herezję i zdradę. By potwierdzić prawdziwość swych słów, położył rękę na księdze i złożył przysięgę na Boga i mękę Zbawiciela. Kolejni sędziowie podchodzili do księgi, czytali odpowiedni fragment, a potem zgodnie ogłosili wyrok śmierci zawierający się w słowie "biada".
VI Pożegnanie
Kiedy tajny trybunał obradował, Alf vel Konrad Wallenrod udał się w pobliże wieży, gdzie mieszkała pustelnica. Przywołał ją cicho, a potem oznajmił; że właśnie wypełnił przysięgę, którą złożył wiele lat temu. Doprowadził Zakon Krzyżacki do druzgocącej klęski, po której ten nie podniesie się przez dziesięciolecia i dzięki temu mieszkańcy Litwy mogą żyć spokojnie i nie martwić się o swoje bezpieczeństwo. Zaproponował Aldonie, by w tej sytuacji potajemnie opuścili razem krzyżackie państwo, wrócili na Litwę i osiedli w jakimś malowniczym miejscu, gdzie będą prowadzić spokojne i proste życie.
Aldona przyjęła propozycję Alfa milczeniem. Dopiero po chwili odpowiedziała, że na osobiste szczęście jest już niestety za późno. Przebywała w samotności, opuszczeniu i zaniedbania tyle lat, że odbiło się to na jej wyglądzie. Obawia się, że gdyby ukochany zobaczył ją teraz, nie odnalazł by w jej rysach pięknej dziewczyny, którą pamiętał, a upiora. Kobieta również mogłaby być rozczarowana wyglądem kochanka. Zaproponowała, by zostało tak, jak jest. Małżeństwo połączy się ze sobą dopiero po śmierci.
Usłyszawszy odpowiedź, cierpiący mężczyzną udał się w kierunku miasta, z przeczuciem, że czeka go śmierć za zdradę Krzyżaków. W ostatniej chwili wrócił pod okno Aldony, by pożegnać się na zawsze. Poprosił ją o skrawek sukni, który mógłby nosić na sercu. Powiedział, że zamieszka w strzelnicy na przedmieściu. Budynek jest widoczny z okna pustelnicy. Dopóki będzie żył, w jego oknie powiewać będzie czarna chusta i tlić się będzie lampa. Pożegnawszy się z żoną, Alf-Konrad wrócił do miasta, by pożegnać się z Halbanem. Tu został zaskoczony, przez dobijających się do drzwi Krzyżaków. Przyszli oni wykonać wyrok śmierci, na którą został skazany kilka godzin wcześniej. Wielki mistrz krzyżacki był przygotowany na to wydarzenie. Sięgnął po czarę z trucizną, by odebrać sobie życie samemu. Zaproponował Halbanowi, aby razem odeszli w zaświaty. Starzec odmówił jednak wypicia trucizny. Powiedział Alfowi, że nie wypełnił jeszcze swojego zadania jako wajdelota. Jego powinnością jest stworzyć pieśń na część Alfa i przekazać potomnym historię jego miłości do Aldony i walki o wolność ojczyzny. Kiedy Krzyżakom udało się sforsować drzwi, zastali Alfa nieżywego. Zanim upadł, strącił stojącą w oknie lampę. Widziała to że swojej pustelni Aldona. Kiedy zrozumiała, że jej kochanek umarł, z rozpaczy pękło jej serce.