Adam Mickiewicz, "Pan Tadeusz", Księga X, Emigracja, Jacek
Dowiesz się, że szlachta musiała uciekać za Niemen po dokonaniu „bohaterskich” czynów podczas bitwy w Soplicowie. Poznasz historię życia Jacka Soplicy opowiedzianą przez niego tuż przed śmiercią i szczegółowe streszczenie 10 części epopei.
Nad Soplicowem burza. Zmywa ślady bitwy, pijaństwa i głupoty. Nie oszczędza Mickiewicz czytelnikowi swojego rymotwórstwa i opisuję tę burzę na kilku stronach. Czytamy, że krowa miała duże oczy i patrzyła tymi krowimi oczami, że ptaki i zwierzęta były niespokojne, że przed burzą było cicho, potem wiatr się zerwał i jak ten wiatr wiał, to się kłosy złote pochylały, a na stawach to takie koła się pojawiły. Chmury nadciągnęły, ciemno się zrobiło, a potem jak nie huknie, jak nie grzmotnie, deszcz leje, a jak leje to szumi. Samą prawdę o burzy Mickiewicz przepięknie zrymował.
Obiecaj Czytelniku, że sam nie zrymujesz nic dopóki sam tego opisu nie przeczytasz! Wracajmy do tekstu.
Burza nad Soplicowem, nawałnica drogi zalała i mosty pozrywała. Tak to przyroda romantycznie sprzyjała uczestnikom zajazdu. Dzięki temu, wieść o bitwie nie rozeszła się szybko po okolicy.
W izbie Sędziego toczy się narada. Prowadzi ją Ksiądz Robak, mimo że ranny i wyczerpany. Razem z kapitanem Rykowem zastanawiają się, co zrobić, by uniknąć konsekwencji szlacheckiego „bohaterstwa”. Przypomnijmy. Szlachta z zaścianka Dobrzyn pod wodzą Hrabiego najechała na Soplicowo. Z pomocą przybyli Sędziemu Moskale, którzy związali napastników. Niestety do dworu przyjechał Robak na wozie wyładowanym bronią. Tadeusz spoliczkował dowódcę Rosjan za to, że po żołniersku zalecał się do Telimeny. Ten dał rozkaz do ataku swoim żołnierzom. Uwolniona i wyposażona w broń od Robaka szlachta ruszyła do boju. W walce bez sensu poległo kilkadziesiąt osób. Ci co przeżyli, a tak się dziwnym trafem od wieków składa, że przywódcy wychodzę z boju bez szwanku, a umierają głównie głupcy, którzy biją się w interesie liderów, więc ci co przeżyli zastanawiają się, jak tu uniknąć odpowiedzialności za śmierć innych. Próbują przekupić walczącego honorowo do końca rosyjskiego kapitana Rykowa. Okazuje się, że nie ma kogo przekupywać. Rykow bowiem kocha polską szlachtę, mimo że zabiła prawie cały pułk jego rodaków.
„Rzecze Ryków - ot, słowo! Co po waszej zgubie?
Ja człek poczciwy, ja was, Państwo Lachy, lubię,
Że wy ludzie weseli, dobrzy do wypitki,
I także ludzie śmiali, dobrzy do wybitki.
I dodaje
Skąd by się człowiekowi tyle złości wzięło
Gniewać się o przegranę!”
Rykow winą za zajście obarcza swojego dowódcę majora Płuta. Obiecuje Sędziemu, że jak będzie śledztwo, to on będzie bronił szlachty. Zaświadczy, że Moskale przyszli do Soplicowa z wizytą. Jedli, pili, tańczyli, a major przypadkiem zakomenderował ognia, stąd bitwa. Radzi Sędziemu, by nie żałował złota w trakcie śledztwa, bo nim wiele można zdziałać.
Kapitan zwraca się do Gerwazego z pytaniem, czy już rozmawiał z Płutem. Warto zaproponować majorowi jakieś odszkodowanie w zamian za milczenie. Gerwazy jest zmieszany, odpowiada, że Płut już z nikim rozmawiać nie będzie.
Zebrani zamilkli, wszyscy zrozumieli, że Gerwazy zabił Płuta. Ani Sędzia, ani Rykow nie zdecydowali się potępić czynu Klucznika. Ksiądz Robak zauważył wszakże, że Gerwazy odpowie za swój czyn… przed Bogiem. Tylko jedna okoliczność może ocalić go przed potępieniem. Jeśli czyn został popełniony nie z zemsty, ale dla dobra publicznego (pro publico bono).
Rykow wychodzi. Narada trwa jednak dalej. Głos zabiera Podkomorzy. Mówi, że mimo iż bitwa została wygrana, jej konsekwencje mogą być straszne. Wszyscy uczestnicy wydarzeń ponoszą winę. Ci, którzy zaangażowani byli w bitwę najbardziej, powinni uciekać za Niemen. Ci, którzy zostaną zrzucą na nich winę i na majora Płuta. Sędzia przygotuje wyprawę na drogę, a Podkomorzy wesprze uciekinierów pieniędzmi.
Zebrani zgadzają się na propozycję Podkomorzego. Szlachta szykuje się do drogi. Sędzia zatrzymuje Tadeusza i idzie z nim do Robaka. Oznajmia, że od wczoraj wie, iż Tadeusz kocha się w Zosi. Proponuje, by przed wyjazdem oświadczył się panience. Tadeusz dziękuje stryjowi, że ten dba o jego sprawy, nie czuje się jednak godzien Zosi. Nie chce wiązać słowem dziewczyny, bo nie wie, kiedy dane mu będzie wrócić.
Zosia, która podsłuchuje rozmowę i szczerze wzrusza się słowami Tadeusza, wbiega do pokoju z obrazkiem świętej Genowefy. Płacząc wręcza go młodemu Soplicy, by o niej pamiętał. Tadeusz prosi Zosię o modlitwę. Hrabia, który wszedł z Telimeną do pokoju w trakcie tej sceny, wzruszony proponuje Tadeuszowi zgodę. Wyjaśnia, że sądził, iż ten jest jego rywalem w walce o serce Telimeny, stąd przyczyna niechęci. Teraz kiedy się okazało, że wybranką młodzieńca jest Zosia, nie ma powodu do sporów. Cóż naiwność Hrabiego dorównuje jego upodobaniu do romantycznych konwencji.
Sędzia dziwi się, że Hrabia chce emigrować. Jest dostatecznie bogaty, by wykupić się od kary. Hrabia nie zgadza się z Sędzią, chce zostać bohaterem i walczyć za ojczyznę.
Pomysł Hrabiego wydaje się doskonały Robakowi. Zdaniem Księdza najlepiej byłoby, gdyby Hrabia dał Francuzom milion na walkę Moskalami, albo zastawił swoje dobra i wyposażył dwa regimenty wojska.
„Jedź, jedź, a weź pieniądze; rąk tam dosyć mamy,
Ale grosza brak w Księstwie; jedź Wasze, żegnamy” – mówi Hrabiemu na pożegnanie zaradny księżulo.
Telimena odrywa wstążkę od sukni przypina Hrabiemu do piersi, by o niej pamiętał. Hrabia całuje Telimenę w rękę. Ona chustką łzę ociera.
Sędzia i Ksiądz żegnają Hrabiego. Błogosławią przed wyjazdem Tadeusza. Sędziego dziwi się, że Robak, nie chce wyjawić Tadeuszowi, iż jest jego ojcem. Bernardyn prosi brata, by posłał po księdza. W izbie zostaje tylko Sędzia i Klucznik.
Robak wpatruje się dłuższą chwilę w oczy Gerwazego, a potem wyznaje, że jest Jackiem Soplicą. Gerwazy blednie. Robak zaklina go, by wysłuchał spowiedzi.
Opowiada o swojej przyjaźni ze Stolnikiem i miłości do jego córki Ewy. Opowiada o tym, jak szlachta żartowała z jego nadziei, że on zwykły szlachcic będzie mógł się ożenić z dygnitarską córką. Jacek udawał, że nie obchodzi go arystokracja, ożeni się ze szlachcianką równą mu urodzeniem. Bolały go jednak te drwiące uśmieszki. Marzył, by poślubić Ewę. Czuł, że Stolnik wykorzystuje go. Musiał się domyślać, że Jacek kocha się w Ewie, mimo to zapraszał do zamku. Kiedy szlachcic już miał zwierzyć się ze swoich uczuć, zagadywał o sejmikach, procesach, polowaniach. Stolnik był miły dla Soplicy, bo potrzebne u było jego wsparcie. Ewa domyślała się, co się dzieje w sercu Jacka i wzrokiem prosiła go, by zachował spokój. Jacek w głębi duszy przewidywał, że Stolnik odmówi mu ręki córki. Nie chciał narażać się na taką zniewagę, zwlekał z oświadczynami.
W końcu Stolnik daje szlachcicowi do zrozumienia, że nie ożeni się z jego córką. Jacek postanawia wyjechać. Jedzie do zamku, by się pożegnać. Ewa mdleje z wrażenia. Soplica ma ochotę paść do nóg Stolnika i jeszcze raz błagać go o rękę córki. Stolnik jednak rozpoczyna rozmowę o weselu dziewczyny z kasztelanicem witebskim. Jacek nic nie odpowiada, wsiada na konia i odjeżdża.
Gerwazy słuchający tej opowieści stwierdza, że nie usprawiedliwia ona Jacka. Soplica odpowiada, że nie mógł porwać dziewczyny. Sprawiała wrażenie zbyt słabej, bał się, że byłby to dla niej za silny wstrząs.
Ostatecznie Jacek żeni się z ubogą szlachcianką, której wcale nie kocha, ale która rodzi mu syna, Tadeusza. Ciągle myśli o zniewadze, która go spotkała i pragnie zemsty na Stolniku. Pije na umór. Matka Tadeusza, niegodna tego, by Jacek na łożu śmierci wspomniał chociaż jej imię, umiera wkrótce z żalu.
W okolicy wszyscy plotkują o zaręczynach Ewy z wojewodzicem. Podobno panienka, gdy brała pierścień z rąk wojewody to mdlała, zachorowała na suchoty, ciągle płakała. Jacek ponoć słyszał, jak inni domyślali się, że kocha się w kimś. Tymczasem Stolnik wydawał na zamku bale i przyjęcia. Jacka już nie zapraszał, bo ten był pijakiem i zepsułby zabawę.
Gerwazy nie może uwierzyć, że słynny z zadziorności i pychy Jacek Soplica został kwestarzem, zakonnikiem.
Soplica kontynuuje opowieść. Często jeździł wokół zamku, obwiniając Stolnika o to, że zniszczył mu życie. Wmawiał sobie, że swoimi decyzjami pan zamku zrujnuje życie także swojej córce Ewie. Jeździł i jeździł wokół zamku, aż doczekał się idealnego momentu na zemstę.
Moskale szturmują zamek. Jacek nie jest z nimi w zmowie, ale obserwuje, jak próbują zdobyć twierdzę. Kiedy widzi, że atak udało się odeprzeć, a na dziedzińcu pojawia się Stolnik, Jacek strzela.
Gerwazy pamięta, że Bernardyn uratował Hrabiego podczas polowania i podczas bitwy, uratował też samego Gerwazego. Klucznik, co prawda, poprzysiągł mu zemstę, ale jej zaniecha ze względu na to, że Soplica jest zakonnikiem. Chce wyjść, Jacek go zatrzymuje. Prosi, by Gerwazy wysłuchał go do końca, czuje, że w nocy umrze. Został raniony w to samo miejsce, gdzie był już kiedyś ranny. W ranę wdała się gangrena.
Zdaniem Jacka, Klucznik powinien docenić go za to, że mimo iż wszyscy okrzyknęli Soplicę zdrajcą, on postanowił naprawić swoje życie. Moskale uważali Jacka za przyjaciela, dali mu znaczną część dóbr Stolnika, targowiczanie chcieli dać mu urząd. On jednak wyjechał z kraju. Gdy dowiedział się, że jego ukochana Ewa została zesłana na Sybir wraz z mężem i tam umarła osierocając córeczkę Zosię, poprosił brata, by zaopiekował się sierotą (na marginesie, dobra zabrane Horeszkom pewnie pozwalały Soplicom na ten wspaniałomyślny gest).
Jackowi przez myśl nie przeszło, że mógłby przyznać się do zabójstwa Stolnika, a majątek przeznaczyć na jakiś dobry cel. Majątek zostawia bratu, a sam postanawia zostać mnichem i nazwać się Robakiem, niby na znak pokory. Tak upokorzony Jacek robi to, co lubi najbardziej, czyli bije się.
„gdzie? jak? zmilczę; nie dla chwały
Ziemskiej biegłem tylekroć na miecze, na strzały” – wyznaje pokornie podczas spowiedzi. A zaraz potem niby mimochodem sprytnie dodaje, jak nosił rozkazy wodzów w Galicji i Wielkopolsce, jak został pojmany i pobity przez Moskali, jak uciekł z kibitki na Sybir, jak pojmany przez Austriaków musiał pracować w lochach. Na szczęście Bóg okazał się łaskawy i może umrzeć między swoimi. Wyrzuca sobie nieco kokieteryjnie, że na Litwie nie sprawił się za dobrze, bo przyspieszył powstanie. Jackowi wydaje się, że zastrzelenie pijanych moskiewskich jegrów, którzy przyszli Sędziemu Soplicy z pomocą, to początek narodowego powstania.
Soplica zwraca się znowu do Gerwazego. Mówi mu, że zemsta Klucznika udała się. Staremu słudze Horeszków udało się pokrzyżować plany Jacka, by powstanie rozpoczęli Soplice, a Sędzia stanął na jego czele.
Gerwazy wyznaje Jackowi, że tuż przed śmiercią Stolnik mu wybaczył. Zrobił znak krzyża skierowany w stronę Soplicy.
Do izby wchodzi posłaniec z listem od szefa sztabu polskiej armii. Umierający mnich każe go przeczytać. Wojna.Jacek się modli. Do izby wchodzi ksiądz pleban.
Streszczenie Księgi XI znajdziesz tutaj>>