Henryk Sienkiewicz, "Krzyżacy", streszczenie 8
Poznasz streszczenie rozdziałów XXVI, XVII, XXVIII, XXIX, XXX, XXXI, XXXII i XXXIII.
Dowiesz się, że Zbyszko ruszył na święta do Ciechanowa, uratował Juranda przed zamarznięciem w czasie zawiei. Wspólnie z teściem pojechał do Spychowa, by czekać na wiadomość od Krzyżaków, którzy porwali Danusię. Poznasz reakcję Juranda na wieść o tym, że jego córka poślubiła Zbyszka, a także warunki, na jakich zakonnicy obiecywali uwolnić Danusię.
Rozdział XXVI
Dwór księżny Anny Danuty udał się do Ciechanowa. Zbyszko ze swoimi ludźmi pozostał w leśnym dworcu, do czasu aż poczuje się lepiej. Opiekował się nim troskliwie Czech Hlawa, którego teraz Zbyszko nazywał po polsku Głowaczem. Nie opuścił go nawet Sanderus, któremu dobrze się działo w zbyszkowej świcie. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, młody rycerz chociaż nadal był slaby, kazał swoi ludziom przygotować się do drogi. Myślał nieustannie o swojej żonie Danusi i miał nadzieję, że w Ciechanowie zobaczy ją i Juranda. Tego ostatniego spotkania obawiał się nieco, ale i pocieszał tym, że jako mąż większe ma prawo do Danusi.
Pogoda nie sprzyjała podróżnym. Było bardzo mroźno, padał gęsty śnieg. Warunki pogarszał dodatkowo porywisty wiatr. W Przasnyszu radzono rycerzowi, by został na noc. Zbyszko jednak odrzucił tę propozycję. Dołączył się do kilku kupców i innych rycerzy, którzy ze swoimi pocztami jechali do Ciechanowa. Z każdym kilometrem było jednak coraz trudniej. Zamieć ograniczyła widoczność do kilku metrów, konie nie mogły przedrzeć się przez ogromne zaspy. Na szczęście książę Janusz wysłał konnych, aby bezpiecznie przeprowadzili przez zamieć przybywających na święta gości. Wkrótce Zbyszko wraz ze swoimi ludźmi bezpiecznie dotarł na miejsce. Tu czekała na nich ciepła strawa i trunki.
Niestety ani Juranda, ani Danusi nie było jeszcze na dworze. Ale Zbyszko dowiedział się, że książęca para oczekuje gości ze Spychowa. Powinni oni przybyć lada chwila. Dowiedziawszy się o przyjeździe Zbyszka księżna Anna Donuta przywitała go serdecznie i zaczęła instruować, jak powinien rozmawiać z teściem, by zyskać jego życzliwość,a nie zrazić sobie.
Gdy zebrani usiedli do Wigilii, wbiegł sługa z informacją, że na radzanowskim dziedzińcu zupełnie przysypało jakichś podróżnych. Ludzie mówili, że goście ci jechali ze Spychowa.
Rozdział XVII
Zbyszko natychmiast kazał siodłać konie i wraz ze swoimi ludźmi i książęcymi sługami ruszył z pomocą. Wkrótce ratownicy dotarli na miejsce. Wozy, konie i ludzie byli przysypani śniegiem i zmrożeni. Psy wskazywały miejsca, gdzie należało kopać. Wykopywano jednak tylko zamarznięte ciała. Zbyszko spieszył się i denerwował, bo nigdzie nie widział Danusi. Odnaleziono zmarzniętego Juranda, którego natychmiast położono na wozie, przykryto futrami i zaczęto rozgrzewać. Po Danusi nie było śladu. Zbyszko pocieszał się, że może Jurand zostawił ją w Spychowie. W takich przypuszczeniach utwierdzał go Czech Hlawa, który zauważył, że wśród odkopanych wozów nie było żadnego, na którym znajdowałyby się kobiece ubrania. Jurand był jedynym człowiekiem, którego udało się ratownikom ocalić, wszyscy jego słudzy zamarzli. Na dworze w Ciechanowie ksiądz Wyszoniek podał rycerzowi lekarstwo, zabronił mówić. Jurand zasnął kamiennym snem.
Rozdział XXVIII
Rycerz ze Spychowa przebudził się dopiero po świętach i natychmiast zaczął wypytywać o Danusię. Czuwającą przy jego łożu księżną i Zbyszka zdumiały te pytania. Oboje sądzili, że Jurand bredzi w gorączce. Księżna Anna Danuta zaczęła przypominać choremu rycerzowi, że przecież przysłał po Danusię, bo chciał ją widzieć zanim straci wzrok po wypadku podczas pożaru…Po chwili wszyscy zdali sobie sprawę, że Danusia została porwana. Przypomniano sobie kobietę z eliksirem, dziwnym posłańców, Krzyżaków z pretensjami do Juranda. Poinformowany o odkryciu książę Janusz wpadł w gniew. Dziewczynę porwano z jego dworu, znieważając tym samym nie tylko pana Spychowa, ale i mazowieckiego księcia. Jurand ze Zbyszkiem zaczęli się szykować do drogi, mieli nadzieję, że porywacze odezwą się wkrótce, by uzyskać okup za Danusię. Byli przekonani, że Jurand zmuszony będzie także uwolnić ze swojej piwnicy krzyżackiego gościa, pana de Bergow.
Rozdział XXIX
Byli już w drodze, gdy Jurand zorientował się, że towarzyszą mu ludzie, których nie znał wcześniej. Zbyszko z Bogdańca wyjaśnił mu, że wszyscy słudzy ze Spychowa zamarzli podczas zamieci. Jego słowa potwierdzili Sanderus i Hlawa. Jeszcze raz zaczęli rozważać porwanie Danusi i wszystkie wypadki, które poprzedziły to wydarzenie. Jurand dopytywał Zbyszka także o wypadek na polowaniu i dziękował mu za ocalenie córki. Dziękował także za to, że Zbyszko pomaga mu w odnalezieniu córki teraz, gdy została porwana. I wtedy Zbyszko przyznał się, że w tajemnicy ożenił się z Danusią tuż przed jej wyjazdem.
Rozdział XXX
Chcąc usprawiedliwić swój czyn Zbyszko jeszcze raz ze szczegółami opowiedział Jurandowi, co go do niego skłoniło. Jurand zaś wyjaśnił mu, że obiecał Danusię ofiarować Bogu, dlatego wcześniej nie zgadzał się na ten ślub. W porwaniu dziewczyny upatruje karę boską, za złamanie przysięgi. Zbyszko wyjaśnił, że najpierw porywacze przyjechali po panienkę, a ślub odbył się po ich przyjeździe i nie był wcześniej zaplanowany. Przez dalszą część drogi Jurand jechał w milczeniu, gdy zatrzymali się na postój Zbyszko rzucił mu się do nóg, z prośbą, by pobłogosławił jego związek z Danusią i wzruszony stary rycerz tak uczynił.
Jurand wyrzucał sobie, że zbyt długo mścił się na Krzyżakach za śmierć żony. Gdyby zakończył zemstę wcześniej mógłby uchronić Danusię.
Ruszyli w dalszą drogę i po chwili spotkali pielgrzymów ze Szczytna, którzy jechali z wiadomością do pana ze Spychowa, wśród nich była niewiasta, która do leśnego dworca przywiozła maść dla Zbyszka, a po wyjeździe Danusi zniknęła bez śladu. Jurand nie przyznał się, że on jest dziedzicem Spychowa. Domyślał się, że podróżni mają dla niego wiadomość o Danusi i nie chciał, by przekazywali ją przy wszystkich.
Dopiero, gdy dojechali na miejsce, rycerz ujawnił swoją tożsamość. Wtedy wysłannicy poprosili o rozmowę bez świadków i wyjawili wiadomość. Utrzymywali, że Danusia rzeczywiście znajduje się w rękach krzyżackich. Zakonnicy mieli ją odbić łotrom, którzy porwali dziewczynę z dworu księcia Janusza. Jurandówna znajdowała się pod opieką brata Szomberga, zabójcy dzieci księcia Witolda. Mówili, że jeśli Jurand chce odzyskać córkę, musi uwolnić pana de Bergow i sam pojechać po swoje dziecko do Szczytna. Jeśli komukolwiek opowie o tym, czego się dowiedział o Danusi dziewczyna zginie.
Rozdział XXXI
Następnego dnia wysłańcy wyjechali ze Spychowa. Towarzyszyli im uwolnieni jeńcy w tym de Bergow. Jurand wezwał do siebie księdza Kaleba, któremu podyktował list do księcia. Przekonywał, że Danusia nie została porwana przez Krzyżaków, ale wiedzą oni, gdzie się znajduje, a Jurand ma nadzieję odzyskać córkę w ciągu kilku dni. Zbyszko był zdumiony działaniami Juranda, ten jednak nic nie chciał wyjaśniać. Wezwał swojego wiernego sługę Tolimę i oznajmił mu, że Zbyszko jest mężem Danusi, a po śmierci Juranda odziedziczy wszystkie jego dobra. Poinformował także zdumionego giermka i samego Zbyszka, że podyktował księdzu Kolebie testament. Na koniec kazał jeszcze przysiąc Zbyszkowi
na krzyż, że Danusi nigdy nie skrzywdzi. A potem pojechał.
Rozdział XXXII
Jurand wypytywał swojego przewodnika o krzyżackie porządki. Ten opowiedział mu o komturze Danveldzie, któremu polscy rycerze pogruchotali kości, a także o tym, że krzyżacy nakładają namiejscową ludność ciężkie podatki i bezlitośnie je ściągają. Gdy ich oczom ukazał się zamek w Szczytnie, Jurand zapłacił swojemu przewodnikowi i został sam. Domyślał się, że Krzyżacy przygotowali pułapkę na niego. Obawiał się, że nie odzyska córki, ale był przekonany, że nie ma innego wyjścia, jak poddać zaleceniom. Miał nadzieję, że dostając go w swoje ręce, Krzyżacy uwolnią Danusię. Gotów był wszystko poświęcić, byle odzyskać swoje dziecko. Przypomniał sobie żywot świętego Jerzego i pokrzepiał się myślą, że zdoła wytrzymać wszelkie katusze. Pociechą dla rycerza była także myśl o Zbyszku, który kochał Danusię i, w co Jurand nie wątpił, będzie dobrym mężem. Jurand ruszył gościńcem w stronę zamku. Stanął przed bramą. Zatrąbił raz, drugi i trzeci i czekał. Gdy za podniesioną klapą ujrzał brodatą twarz, przedstawił się. Klapa zamknęła się, a rycerz czekał. Mijały kolejne godziny. Żołdacy stojący na murach zaczęli rzucać w niego bryłkami śniegu, lodu, a nawet gruzem i kamieniami. Jurand czekał. Szydzono w niego, obrzucono kośćmi i gnatami, które zostały z obiadu. Szarzało, zbliżała się noc. Od strony miasta w stronę Juranda szło sześciu zbrojnych rycerzy. Pomiędzy nimi szedł siódmy utykając na jedną nogę. On to oznajmił Jurandowi, że komtur Danveld życzy sobie, by polski rycerz zsiadł z konia, oddał broń, przebrał się w pokutny wór, a na szyję założył powróz. Wówczas brama zostanie mu otworzona. Jurand bez słowa spełnił życzenie Krzyżaków i czekał. Mijały kolejne godziny i nagle w środku nocy, rycerz posłyszał śpiew dobiegający z zamkowej wieży. To Danusia śpiewała. Jurand poczuł, że ogarnia to rozpacz, ale i nadzieja, upadł twarzą w śnieg. O świcie brama została otwarta. Ledwie Jurand przez nią przeszedł, krata opadła z drugiej strony.
Koniec tomu I
Streszczenie tomu II znajdziesz tutaj>>