Henryk Sienkiewicz, "Krzyżacy", streszczenie 9
Poznasz streszczenie rozdziałów w tomie II: I, II, III, IV i V.
Dowiesz się, że Jurand ze Spychowa stał się przedmiotem kpin Krzyżaków w Szczytnie, że zakonnicy nie dotrzymali obietnicy i nie uwolnili Danusi, a także jak zginął komtur Danveld i brat Gotfryd oraz z kim przyszło się zmierzyć Rotgierowi.
Rozdział I
Gdy zatrzasnęła się brama szczytnickiego zamku za Jurandem, rycerz rozejrzał się po dziedzińcu. W pokutnym worze, ze sznurem na szyi budził ciekawość Krzyżaków. Przyglądali mu się z kpiną, chociaż jeszcze niedawno budził w nich strach. Teraz ośmieleni żartowali z niego i rzucali w Mazura czym popadnie. Jurand szukał wzrokiem jakiegoś przewodnika, gdy go nie znalazł, ruszył w stronę najbardziej okazałych drzwi. Tu przywitał go młody zakonnik. Jurand zauważył, że jest mu życzliwy. Próbował dowiedzieć się czegoś o Danusi, ale chłopak nie umiał odpowiedzieć na żadne pytania. Zdziwiony był, że rycerz sądzi, iż dziewczyna przebywa na zamku, zaprzeczył, by widział także dzieciobójców, braci Szomberga i Makwarta.
Weszli do ogromnej komnaty. Jurand rozpoznał siedzących komturów, Danvelda, Zygfryda de Lowe, a także Rotgiera i Gotfryda. W sali było również wielu innych zakonników, którzy przyglądali mu się z ciekawością. Jurand ucieszył się. Wielu świadków wydawało się gwarantować powodzenie jego misji. Nasyciwszy się widokiem poniżonego rycerza, Danveld zaczął go obrażać. Nazwał zapienionym psem. Jurand inteligentnie odpowiedział, że porównując go do psa, Danveld uwłacza tym wszystkim zakonnikom, którym przyszło się wcześniej potykać z polskim rycerzem. Śmiało odpierał też inne przytyki komtura. Zakonnikowi z pomocą przyszedł błazen, który zaczął sobie stroić żarty z Juranda. Wkrótce podano piwo. Ośmieleni Krzyżacy poszturchiwali pana Spychowa, pryskali na niego pianą i polewali go trunkiem. Zniecierpliwiony Jurand zaczął krzyczeć, by oddano mu córkę, tak jak Danveld mu to obiecał. I wtedy komtur kazał wprowadzić dziewczynę. Do komnaty weszła jednak nie Danusia, a jakaś „niedojda”. Jurand zawył z rozpaczy. Danveld dalej szydził z niego. Zażartował nawet, że jeśli kiedykolwiek odda mu Danusię, to wtedy, gdy ta spodziewać się będzie jego dziecka. Jurand wydał krzyk rozpaczy, chwycił komtura, uniósł do góry i z całej siły rzucił na ziemię. Zakonnikowi pękła czaszka, a mózg wylał się na podłogę. Przerażeni Krzyżacy rozpierzchli się. Jurand wyrwał jednemu z nich miecz i ciął na oślep. Od jego uderzenia zginął Gotfryd i inni. Tchórze z Zygfrydem de Lowe uciekli na galerię. Stamtąd rzucali z polskiego rycerza meblami, raniąc go.
Rozdział II
Wieczorem w tej samej sali Zygfryd z ocalałym Rotgierem, panem de Bergow i dwoma młodszymi Krzyżakami radzili, jak wyjaśnić wielkiemu mistrzowi śmierć Danvelda i jak uzasadnić to, co się stało przed światem. De Bergow nie był skłonny kłamać. Komtur de Lowe proponował zatem, by zarówno wielkiemu mistrzowi, księciu mazowieckiemu i innym mówić, że Krzyżacy posłali do Juranda, bo sądzili, że odbili z rąk porywaczy jego córkę. Gdy okazało się, że to nie Danusia, rycerz wpadł w szał i zabił Danvelda oraz innych rycerzy. Zygfryd de Lowe był przekonany, że nikt nie wie o pobycie Danusi w Szczytnie. Mazurzy, którzy ją przywieźli zostali powieszeni, a inni sądzili, że dziewczyna pokazana Jurandowi, to ta, która została odebrana porywaczom, a tylko jakiś zły duch ją zamienił. Z taką informacją do księcia Janusza miał pojechać brat Rotgier.
Rozdział III
Zanim Rotgier przybył do Warszawy, książę Janusz wiedział już o tym, co zaszło w Szczytnie, ale nie mógł tego zrozumieć. Otrzymał przecież list od Juranda, w którym rycerz wyjaśniał, że to nie Krzyżacy porwali Danusię. Myśl o tym, że zwykłe opryszki śmiały porwać dwórkę będącą pod jego opieką, nie dawała mu spokoju. Gdy w książęcym zamku pojawił się Rotgier, książę przyjął go wyniośle. Rotgier opowiedział, o tym co stało się w Szczytnie sugerując, że Jurandowi pomagały siły nieczyste. Domagał się, by władca Mazowsza wyrównał Krzyżakom krzywdy wyrządzone przez Juranda. Oburzona księżna Anna Danuta zapytała go, jak to możliwe, że Krzyżacy pomylili Danusię z jakąś niedojdą, skoro wcześniej widzieli ją na dworze. Rotgier tylko na chwilę stracił rezon. Potem upierał się, że nie przyglądając się dziewczynie na dworze, zakonnicy mogli się pomylić. Książę oburzony krzyżackimi żądaniami ani myślał spełniać życzenia Rotgiera. Ten poirytowany zdjął rękawicę, rzucił ją na środek komnaty, po czym zapytał, czy wśród obecnych znajdzie się ktoś, kto wątpi w prawdziwość jego relacji. Jeśli się taki rycerz znajdzie, tego wyzywa na pojedynek i niech Bóg obdarzy sprawiedliwego zwycięstwem. Polscy rycerze nie kwapili się do podjęcia rękawicy, niepewni po wspomnianym liście od Juranda, jak rzeczywiście wyglądały sprawy. W komnacie zaległa cisza. Nagle do sali wszedł rycerz w zbroi. Prosto w twarz Rotgiera rzucił swoją rękawicę i oświadczył, że Krzyżak kłamie, jak pies. Zdumiony Rotgier nie poznał rycerza. Ten przedstawił się jako Zbyszko z Bogdańca, mąż Jurandowej córki. Obecny pan de Lorche rzucił swoją rękawicę, by podjął ją ten, kto wątpi w słowa Zbyszka. Książę jednak zakazał jej podnosić i potwierdził , że rycerz z Bogdańca jest mężem Danusi. Rotgier z Zbyszkiem uzgodnili, że bić się będą na topory.
Rozdział IV
Zbyszko wyjaśnił książęcej parze, że niepokoił się o Juranda, który wyjechał ze Spychowa kilka dni wcześniej. Opowiedział o tym, co zaszło w Spychowie, o wysłannikach, o uwolnieniu de Bergowa. I książę, i księżna sprzyjali Zbyszkowi, niepokoili się jednak, czy poradzi sobie w walce z Rotgierem. Krzyżak słynął ze swoich umiejętności, siły i doświadczenia, którego brakowało Zbyszkami. Młody rycerz nie tracił jednak ducha, przekonany, że sprawiedliwy Bóg będzie mu sprzyjał.
Rozdział V
Książę wymógł na Rotgierze, by napisał list do wielkiego mistrza i Zygfryda de Lowe, że pierwszy rzucił rękawicę rycerzom mazowieckim. Tymczasem na zamkowym podwórzu ubito śnieg i posypano go popiołem, aby walczący nie ślizgali się. Wszyscy dworzanie sercem byli po stronie Zbyszka. Wiele niewiast modliło się w kościele, by Bóg dał mu pomyślność w walce. W dniu walki Zbyszko ubrał się w pomocą Hlawy w swoją fryzyjską zbroję i udał się na plac. Rotgier także dostojnie ubrany przed walką wziął na świadka Boga i księcia, że nie będzie winien przelanej krwi. Zbyszka niemile uderzyły te przechwałki rywala. Gdy rycerz z Bogdańca walczył z Rotgierem, Hlawa walczył z giermkiem Krzyżaka. Szybko poradził sobie z przeciwnikiem, który ustępował mu siłą, umiejętnościami i inteligencją. Zbyszek miał trudniejsze zadanie. Siłą dorównywał Gotfrydowi, ale umiejętnościami niestety nie. Walka zapowiadała się na długą. Rycerze walczyli w skupieniu przez kilkadziesiąt minut. Rotgier miał nadzieję, że Zbyszko wykonana tak silny zamach, że upadnie i wtedy uda mu się zadać ostateczny cios. Polski rycerz liczył natomiast, że Krzyżak w końcu osłabnie. W pewnym momencie dla wszystkich było jasne, że zakonnik traci siły. Kobiety zaczęły głośno dopingować i Zbyszka i w nagle Rotgier otrzymał tak potężny cios, że zachwiał się, po chwili ostrze Zbyszkowego topora przeszło przez jego bark. Krzyżak krzyknął tylko „Jezu” i padł nieżywy.
Ciąg dalszy streszczenia znajdziesz tutaj>>