Juliusz Słowacki, "Kordian", Akt II
Szczegółowe streszczenie drugiego aktu "Kordiana" Dowiesz się, że wbrew nadziejom poetów, romantyczne heroiny cenią złoto i brylanty. Poznasz także nadzwyczaj inspirującą koncepcję historiozoficzną. Wspólnie z bohaterem dramatu odwiedzisz Londyn, Dover, Watykan i spojrzysz ze szczytu Mont Blanc. Akt II nosi tytuł „Wędrowiec”.
Akt II nosi tytuł „Wędrowiec”. Jest rok 1828. Pod drzewem na ławce w londyńskim James Parku siedzi Kordian, ten sam, który usiłował się zabić w poprzednim akcie, ale mu się nie udało. Jest wieczór, dookoła zielono, widać sadzawkę ocienioną drzewami, wieże katedry Westminster i pałace usytuowane wokół parku. Kordian relacjonuje swoje myśli. Podoba mu się to miejsce pełne zieleni. Znajduje w nim wytchnienie od nieznośnego gwaru Londynu, prostych ludzi zainteresowanych raczej witrynami sklepowymi niż spacerem po tym sielankowym parku. Zdaniem Kordiana, ludzie powinni bardziej przypatrywać się naturze, odnajdować w niej ślady utraconego raju, niż skupiać wyłącznie na wytworach cywilizacji. Kordian przypomina sobie, jak w dzieciństwie budował w wyobraźni największe metropolie świata, dziś porównuje te marzenia z rzeczywistością. Jest przekonany, że to, co wymyślił doskonalsze jest od tego, co widzi. Chciałby zmazać z czoła bliznę, ślad po próbie samobójstwa.
Dozorca parku prosi o opłatę za krzesło. Kordian daje szylinga i nie chce przyjąć reszty. Dozorca sugeruje, że za taką kwotę powinien siadać jak lord na trzech krzesłach, nie na jednym. Kordian pyta o człowieka, który snuje się parkowymi alejkami i wydaje się zasmucony. Dozorca wyjaśnia, że to dłużnik, skazany wyrokiem. W dzień śpi, w nocy spaceruje. Pyta, czy młody człowiek także ma kłopoty z prawem. Reklamuje usługi swoich braci. Jeden sprzedaje krzesła w parlamencie, drugi w Westminsterze, a trzeci sprzedaje pieczęcie herbowe. Czwarty jest ulicznym aktorem. Kordian odchodzi.
Akcja przenosi się do Dover. Kordian siedzi na skale nad morzem i czyta „Króla Leara” Szekspira, fragment z opisem morza. Jest pod wrażeniem świata, który Anglik nakreślił w dramacie. Przewyższa on doskonałością dzieło Boga. Kordian żałuje, że genialne myśli, pozostaną tylko myślami.
Po raz kolejny zmienia się miejsce akcji. Kordian wraz z piękną Włoszką Wiolettą znajduje się w ukwieconym pokoju pewnej włoskiej willi. Przez okna widać pełną uroku okolicę. Kordian zachwyca się urodą i wdziękiem kobiety. Upaja pełnymi cielesnych uniesień chwilami w jej towarzystwie. Podoba mu się w niej wszystko, a pewne szczegóły, takie jak np. oczy doprowadzają go do omdlenia, prawie. Pyta ukochaną, czy jest przez nią kochany. Zapewniony o bezgranicznym uczuciu, którego dowodzi porzucenie lorda i te zakazane przez Boga chwile rozkoszy, tworzy nowe peany, czyli pieśni pochwalne na część ukochanej. Wreszcie chce rozerwać zębami sznur pereł, który chłodzi „płomienne łono” Wioletty. Ten pomysł nie podoba się rozsądnej jednak dziewczynie. Po co niszczyć klejnoty? Żar uczuć Kordiana jakby słabnie na chwilę. Zatrzymuje wzrok na wazonie z zastygłej lawy. Wyrzuca kochance, że miłość kobiety jest jak ta lawa. Kiedyś gorąca, potem zastygła. Dziewczyna zapewnia mężczyznę o swoich uczuciach.
Ośmielony Kordian otwiera przed nią serce. Opowiada o tym, jak sprzedał zamek przodków. Wymienił na złoto. Diadem zakupiony za pieniądze ze sprzedaży dóbr zdobi teraz Wiolettę, a jego prześladują wyrzuty sumienia. Oddałby wszystko byle z powrotem odzyskać zamek i pozbyć się złych myśli. Niestety wszystko stracił. Ścigają go wierzyciele i być może wkrótce przyjdzie kochankom zmierzyć się z nędzą. Niedawno obdarował dziewczynę brylantami, teraz może podzielić się tylko sercem.
Wioletta szuka brylantów. Kordian przyznaje się, że aby odzyskać majątek wziął wczoraj te kamienie i poszedł grać w karty z nadzieją, że los będzie dla niego łaskawy. Niestety nie był. Dziewczyna płacze. Wymowny poeta przegrał w karty klejnoty. Kordian ją jednak pociesza, w ostatnim rozdaniu wygrał konia podkutego złotymi podkowami. Proponuje Wioletcie ucieczkę przed wierzycielami na tym koniu. Jak dojadą do miasta, każe rozkuć zwierzę, sprzeda podkowy i wyprawi ucztę. Wzmianka o złotych podkowach podoba się kobiecie. Dosiadają konia i jadą, jadą. Nagle koń pada. Okazuje się, że zgubił podkowy, bo poeta kazał je słabo przymocować. Wioletta wpada w szał. Życzy Kordianowi śmierci głodowej lub śmierci z pragnienia. Ucieka. Kordian patrzy z pogardą na przyziemną materialistkę.
Teraz akcja dramatu rozgrywa się w Watykanie, w wybitym adamaszkiem pokoju. Papież siedzi na krześle w złocistych pantoflach. Obok niego na tiarze papuga z czerwoną szyją. Zapowiedziany przez watykańskiego gwardzistę Kordian wchodzi do pokoju. Papież wita go jako potomka Sobieskich, wyciąga nogę w złotym bucie, a Kordian przyklęka i ją całuje :o. Papież zapewnia, że codziennie modli się za Polskę, ów szczęśliwy kraj, którym rządzi cesarz pokojowo nastawiony do świata i życzliwie do wiary katolickiej. Zdaniem papieża Polacy powinni „hosanna” śpiewać. Tu wtrąca się po włosku papuga, która sądzi że raczej powinna być to prośba o litość.
Kordian składa przed papieżem dar. Ziemię przywiezioną z kraju, gdzie zamordowano 10;000 osób, starców, kobiety i dzieci, nie troszcząc się bynajmniej o to, czy przed śmiercią pojednali się z Bogiem. Prosi o przechowywanie tego daru, obok podarunków od carów i o jedną łzę współczucia. Papież zmienia temat, wypytuje Kordiana, czy widział już największe atrakcje Rzymu: Bazylikę, Koloseum… Zaprasza go na niedzielne nabożeństwo, które uświetni swoim głosem nadzwyczajny śpiewak z Afryki. Sam papież pobłogosławi całemu światu. Gospodarz nakazuje Kordianowi i innym Polakom modlitwę i szacunek dla cara. Kordian prosi o błogosławieństwo dla ziemi zbroczonej krwią. Papież zmienia temat, mówi o papudze. Żartuje,że w ptaku mieszka zaklęta dusza Lutra. Mimo że głupie to stworzonko, zdarzyło mu się dyskutować na tematy teologiczne z jednym z kardynałów. Na pożegnanie mówi Kordianowi, że Polacy powinni uprawiać pola i modlić się zamiast wszczynać powstania przeciwko prawowitej władzy. Kordian rozrzuca ziemię z prochami ofiar. Papież grozi klątwą narodowi. Kordian odchodzi.
Zmiana scenerii. Główny bohater stoi na szczycie Mont Blanc. Na dole widzi przepaść ocienioną chmurami, ponad głową niebo. Czuje, jakby był zamknięty w kryształowej kuli. Gdyby niebo się zawaliło, zginąłby pierwszy. Kordian ma wrażenie, że znalazł się na drodze, którą myśli i modlitwy ludzi płyną do Boga. Patrzy w dół i widzi mogiłę narodów. Jest jak posąg człowieka na posągu świata. Chciałby stanąć na górze, piramidzie ludzkich umysłów, po to by być wcieloną myślą, przebić przesądy silą umysłu. Przepełniające Kordiana uczucie, mogłoby wtedy „rozlać się” na innych i wypełnić ludzkie serca po brzegi. Kordian czuje w sobie moc, mógłby siłą myśli wywołać lawiny w górach i obalać tyranów. Przez chwilę rozważa jeszcze, czy nie lepiej jednak rzucić się w przepaść. Zawiódł się na kobietach, rozmowa z papieżem pozbawiła go dziecinnej naiwności, ale wszystkie te doświadczenia sprawiły, że wreszcie „czuje życie”. Teraz, kiedy spojrzał z wielkiej góry na wszystkie narody rozumie, że Polska jest, uwaga! uwaga! Winkelriedem narodów. Arnold Winkelried był średniowiecznym bohaterem, który w bitwie Szwajcarów przeciwko Austriakom, skierował na swoje piersi kopie nieprzyjaciela. Poświęcił życie , ale spowodował wyłom w szeregach wroga, co umożliwiło Szwajcarom zwycięstwo w bitwie.Kordian siada na chmurze i każe się zanieść do Polski. Rzucając się na rodzinną ziemię woła „Polacy!”.
Sprawdź, czy zapamiętałeś. Wymień miejsca, które odwiedził Kordian w II akcie.
Odpowiedź: Anglia (Londyn, Dover), Włochy (Rzym, Watykan), Mont Blanc.
Ciąg dalszy streszczenia znajdziesz tutaj>>