Juliusz Słowacki, "Kordian", Akt III, do IV sceny
Poznasz szczegółowe streszczenie czterech scen III aktu. Dowiesz się, jak wyglądała koronacja cara na króla Polski i przed jakim dylematem stanęli spiskujący przeciw niemu polscy patrioci. Usłyszysz o rozpaczy kobiety, której książę Konstanty zabił dziecko i o rozpustnej carycy Katarzynie, która królem Polski uczyniła marionetkę.
Na placu przed zamkiem królewskim w Warszawie zbiera się tłum ludzi różnego stanu. Okna budynków przystrojone są kobiercami. W oknach stoją mieszczanie. Prosty człowiek dziwi się budowanemu rusztowaniu. Z sarkazmem mówi, że pewnie jest to gilotyna, przeznaczona do ścinania zbuntowanych głów. Inny człowiek prostuje te domysły. To podest dla wielmożnych, którzy będą oglądać koronację, a chcą patrzeć z wysoka. Młodzieńcy przypatrują się wystrojonym na tę szczególną okazję kobietom, deliberując nad właściwym określeniem podestu. Czy lepiej nazywać go estradą, czy może „wschodowidownią”. Szewc ma za złe piwowarowi, że przyszedł na uroczystość. Gruby piwowar zajmuje mnóstwo miejsca, a szewcowi duszno. Szlachcic przypomina, że kiedyś za pewne przewinienie producent piwa, musiał pracować na rzecz księcia i wtedy schudł tak strasznie, że mógł spojrzeć na swoje kolana. Szewc żartuje, że piwowar skrywa w brzuchu siarkę i kule i stając przed obliczem cara wybuchnie! Szlachcic jest niezadowolony, że rzemieślnik „ukradł” mu dowcip. Nadchodzi cesarz, ludzie zaczynają krzyczeć „Niech żyje”. Żołnierz wtrąca, że cesarz ma szczęście, bo polskie szable pochowane i śpiewa „Boże pochowaj nam króla”. Szewc gani go, że śpiewa „nie w takt” i bez sensu. Żołnierz usprawiedliwia się. Ogłuchł pod Maciejowicami w czasie bitwy z Rosjanami. Szewc go ucisza i poucza. Lepiej działać niż o działaniu opowiadać i narażać się na aresztowanie. Do tłumu przyłącza się garbaty. Prosi o pomoc. Też chciałby zobaczyć uroczystość. Szewc opowiada anegdotę o sprytnym inwalidzie. W obronie kaleki staje żołnierz. Ludzie zajęci historią o garbatym, nie dostrzegają cara, który już przeszedł. Zawiedziony tłum postanawia iść dalej, gdzie z okazji koronacji trwa zabawa, a wino leje się jak woda.
Scena II. We wnętrzu katedry, Prymas w wieloosobowej asyście odprawia mszę. Cesarz stoi pod szkarłatnym baldachimem. Na szczeblach tronu polscy dygnitarze i rosyjscy generałowie. Prymas podaje cesarzowi koronę. Ten zakłada ją na głowę. Kanclerz podaje cesarzowi miecz, aby uczynił nim znak krzyża na cztery strony świata. Prymas podaje konstytucję. Cesarz przysięga. Prymas zaczyna śpiewać hymn „Te Deum”.
Scena III. Tłum przed zamkiem jak w pierwszej scenie. Słuchać muzykę „Boże chroń króla”. Cesarz wychodzi z katedry, a ludzie komentują wydarzenie i zastanawiają się, co też podadzą do jedzenia na uroczystej kolacji. Nagle z tłumu słychać krzyk rozpaczy. Książę Konstanty przejeżdżając na koniu wśród ludzi, wytrącił dziecko z rąk kobiety. Maleństwo wpadło do rynsztoka i zabiło się. Zrozpaczona matka próbuje osłonić dziecko własnym ciałem. Chwytają ją żołnierze i ciągną za sobą. Tłum rzuca się na sukno, którym przybrana była wschodowidownia i rozrywa je na strzępy.
Nagle ubrany w czerń nieznajomy zaczyna głośno śpiewać. Zachęca śpiewem do picia wina, którego tego wieczoru jest w bród. Chrystus zamieniał wodę w wino. A potem wino zamieniał w krew. Wino pite dzisiaj przez Polaków także powinno zamienić się w krew. Ludziom nie podoba się ta pieśń, sprawia wrażenie mrocznej i ponurej. Powoli rozchodzą się do domów. Scena IV rozgrywa się w podziemiach kościoła św. Jana, w których złożone są trumny polskich królów. W lochach jest obecny Prezes spisku w masce na twarzy i strażnik. Oczekując na przyjście innych, Prezes zastanawia się nad sprawami narodu. Polacy czczą swoich byłych władców. Nigdy nie splamili się grzechem królobójstwa. Czy dzisiaj, gdy królem został car, oprawca narodu, czy takiego władcę można zabić i nie zgrzeszyć? Prezes stoi na czele spisku i czuje się odpowiedzialny za to, co może się wydarzyć. Zdaje sobie sprawę z tego, że na jego rozkaz młodzi spiskowcy gotowi są zabić nowego króla. Podawszy hasło „Winkelried”, do lochu wchodzi kolejny spiskowiec, przebrany za księdza. Gotowy jest walczyć, przelewać krew własną i wroga, jeśli Prezes tak rozkaże. Ten jednak studzi jego zapały. Czym innym jest bić się o wolność pod wodzą prawowitego króla, czym innym króla zabijać. Prosi Księdza, by w trakcie spotkania pomógł mu ostudzić innych spiskowców i nie dopuścił do tego, by grzeszne zamiary wyszły na jaw. Ksiądz obawia się, że miejsce spotkania zamiast skłonić spiskowców do rozmyślań, pobudzi w nich tylko chęć zemsty. Wchodzą Podchorąży i Pierwszy z ludu. Pierwszy z ludu chwali wybór miejsca spotkania. Trwają czterdziestogodzinne modlitwy za nowego króla. Wokół kościoła roi się od szpiegów, ale sądzą, że każdy, kto dziś wchodzi tu, życzliwy jest carowi. Przychodzą kolejni spiskowcy różnych stanów, niektórzy nie rozumieją hasła Winkelried, nie wiedzą, co oznacza. Podchorąży wyjaśnia, Winkelried był szwajcarskim bohaterem, który podczas bitwy, zagarnął do siebie dzidy wrogów i wbił je sobie w pierś. Tym samym umożliwił rodakom przełamanie sił nieprzyjaciela najpierw w jednym miejscu, a potem w kolejnych i ostatecznie zwycięstwo.
Prezes prosi zebranych, by modlili się, czeka ich dzisiaj decyzja, jak walczyć dalej. Zegar na wieży bije godzinę dziesiątą. Spiskowcy gotowi są zabić cara. Prezes tłumaczy, że skryte zabójstwo króla nie jest bohaterstwem, lepiej zamienić sztylety na pałasze i walczyć honorowo w bitwie. Głos zabiera Podchorąży. Przypomina, jak wielu Polaków zginęło. Jego zdaniem ideologię męczeństwa, znoszenia upokorzeń wymyśliła dla narodu polskiego rozpustna caryca Katarzyna. To ona spowodowała, że na polskim tronie zasiadł król z „trupią głową”, który pozwolił Rosji i dwóm innym zaborcom podzielić się polską ziemią. Dzisiaj Polacy giną na zesłaniu na Syberii, niewolniczo pracują w kopalniach. Wielu zabito, z wielu czyniono zdrajców, a wszyscy związani zostali trupim łańcuchem i żyją w niewoli. Car mając dosyć brata i jego ekscesów, wysyła go do Polski, by tu realizował swoje okrutne pomysły. Podchorąży żałuje, że nie zabito imperatora podczas koronacji, był to najlepszy moment. Teraz car ucztuje otoczony polskimi decydentami, w otoczeniu pięknych polskich kobiet. Warto pójść tam teraz i zemścić się! Polska będzie wolna, zmartwychwstanie. Prezes widzi w mowie Podchorążego bezmyślny młodzieńczy zapał. Przekonuje, że Bóg ukarze przelanie carskiej krwi. Rosja może też liczyć na wsparcie innych narodów Europy. Co będzie, jeśli te zechcą ją pomścić?
Ksiądz podziela obawy Prezesa. Podchorąży zarzuca mu, że jest jak chorągiewka. Miał już napisane kazanie na pogrzeb cara i nagle zmienił zdanie. Inni zaczynają śmiać się z Księdza. Prezes przypomina, że w lochach złożone zostały prochy królów polskich i nie jest to odpowiednie miejsce do żartów. Zebrani zarzucają tym, którzy wypowiadali się dotychczas brak planu działania, nie rozumieją, po co zostali wezwani. Prezes konsekwentnie nawołuje do porzucenia myśli o zasztyletowaniu cara. Zebrani chcą zabić cara, jego żonę, braci, innych członków carskiej rodziny. Starzec obecny wśród zebranych gotowy jest wziąć grzech przelanej krwi na siebie. Prezes próbuje go mitygować. Podchorąży prosi starca o błogosławieństwo, przeciwnikom zbrodni każe zamilknąć. Czuje w sobie moc, gotowość, zapał do zabicia cara. Ma dosyć czekania w cierpieniu. Chce dokonać zemsty, jako anonimowy człowiek, on, o którym dorośli będą dzieciom opowiadać legendy. Wzywa innych do czynu. Prezes nie może mówić. Podchorąży ogłasza swoje pierwsze zwycięstwo. Ogłasza, że car po dwakroć zasłużył na śmierć, kradnąc polską koroną. Na znak poparcia inni wyciągają sztylety. Prezes zrzuca płaszcz z głowy i niczym Piłat mówi: „Róbcie, jak chcecie, lecz ja ręce z krwi umywam”.
Ktoś zrzuca do lochu trupa. To szpieg. Spiskowcy kopią grób, by zakopać ciało. Prezes proponuje, by zebrani rozeszli się, nie wyznacza kolejnego spotkania. Podchorąży zarzuca mu, że skorzystał z okazji. Przed rozejściem się spiskowcy głosują, czy zabić imperatora. Kto jest za rzuca na stół kulę, to przeciw monetę. 150 głosów jest przeciw zbrodni, 5 za zemstą.
Podchorąży jest rozczarowany, zawiedziony, zarzuca Prezesowi, że minął się ze swoim wiekiem, jest stary, niezdolny do żadnego czynu. Inni, cóż, karły moralne, a może nawet zdrajcy. Ściąga maskę. To Kordian! Mówi obecnym, że tej nocy ma wartę w zamku i daje do zrozumienia, że zdobędzie się na czyn, do którego nawoływał. Zbliża się do stołu i pisze na kartce: „Narodowi zapisuję, co mogę… Krew moją i życie, i tron do rozporządzenia próżny”. Spiskowcy rozchodzą się.
Prezes klęczy przed Kordianem. Podaje mi odczytaną przed chwilą kartkę i każe ją spalić, aby uwolnić Kordiana od danego słowa. Kordian jest zirytowany, starzec go nudzi. Poeta jest gotowy zabić cara, a potem zginąć na szubienicy. Wychodzi.
Sprawdź, czy zapamiętałeś, odpowiedz na pytanie. Kim był Winkelried?
Odpowiedź: Winkelried był szwajcarskim bohaterem, który podczas bitwy, zagarnął do siebie dzidy wrogów i wbił je sobie w pierś. Tym samym umożliwił rodakom przełamanie sił nieprzyjaciela najpierw w jednym miejscu, a potem w kolejnych i ostatecznie zwycięstwo.
Ciąg dalszy streszczenia znajdziesz tutaj>>