Bolesław Prus, "Lalka", streszczenie 2
Poznasz szczegółowe streszczenie rozdziałów:
IV Powrót;
V Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa.
Dowiesz się, ile Wokulski zarobił na dostawach dla wojska i jaki majątek roztrwonił Tomasz Łęcki. Poznasz piękną Izabelę Łęcką.
Rozdział IV
W pochmurną i deszczową marcową niedzielę Stanisław Wokulski wrócił po 8-miesięcznej podróży do Warszawy. Po przyjeździe natychmiast udał się do Ignacego Rzeckiego, by podzielić się z przyjacielem wynikami wyjazdu i zapytać, jak idą interesy w kraju. Uradowany Rzecki cieszy się na widok Stasia, częstuje szynką, kawiorem i wybornym winem. Opowiada o sukcesach w prowadzeniu sklepu. Przychody są coraz wyższe, starzy klienci bardzo lojalni, a i nowych jest coraz więcej. Wypytuje o wojnę. Wokulski twierdzi, że wojny nie będzie. Austria się co prawda zbroi, ale po to by zabrać Turkom Bośnię i Hercegowinę. Rzecki jest zdziwiony, dlaczego Austriacy chcą zabrać… Kupiec odpowiada cynicznie, że dlatego iż Turcja nie może im tego zabronić. A sprawiedliwość- dopytuje subiekt. „Sprawiedliwym jest to, że silni mnożą się i rosną a słabi giną. Inaczej świat stałby się domem inwalidów, co dopiero byłoby niesprawiedliwością” – odpowiada Wokulski zgodnie z bardzo modną w pozytywizmie, teorią ewolucji. Kupiec chwali się, że podczas podróży udało mu się ośmiokrotnie pomnożyć gotówkę, którą zainwestował. Oszołomionemu Rzeckiemu mówi, że co prawda narażał życie i wiele ryzykował, ale dzięki temu teraz nikt nie będzie mógł mu wymawiać, że majątek zawdzięcza pracy Minclów. Rzecki dziwi się, że człowiek, który ma zapewniony spokojny byt, chce się narażać dla pieniędzy.
Wokulski pyta Ignacego, czy w sklepie kupuje Łęcki. Słyszy, że tak, chociaż na kredyt. Szlachcic jest zrujnowany i krążą pogłoski, że jeszcze w tym roku mają zlicytować jego kamienicę. Pytany o córkę Łęckiego, Izabelę odpowiada, że nie wyszła za mąż, bo któż się ożeni z panną mającą wielkie wymagania i żadnego posagu. Wokulski wpada w doskonały humor, komplementuje przyjaciela i wyraża wdzięczność za wszystko, co ten zrobił dla niego. Opowiada o tym, jak bardzo tęsknił za krajem. Prosi jeszcze o wino. Rzecki odmawia. Uważa, że przyjaciel wypił już dość i mówi więcej niż chciałby powiedzieć. Idą do sklepu. Wokulski prosi o księgę dłużników. Wyszukuje w nim nazwisko Łęckiego. Pyta, czy panna Izabela kupuje w sklepie. Prosi o pokazanie portfela, który kupiła ostatnio. Zabiera go, prosi jeszcze o krawat i parasol. Rzecki chce go oprowadzić po sklepie. Wokulski odmawia, jest zmęczony podróżą.
Rozdział V
Tomasz Łęcki wraz z córką Izabelą i kuzynką Florentyna mieszka w pięknym 8- pokojowym mieszkaniu w Alejach Ujazdowskich. Mieszkanie urządzone jest niezwykle elegancko. Każdy mebel, każdy sprzęt jest bardzo wygodny. Charakteryzuje go też prostota i doskonała jakość świadcząca o wyrafinowanym guście właścicieli. Tomasz Łęcki ma ponad 60 lat, jest niewysoki, pełnej tuszy, krwisty. Ma białe wąsy i do góry podczesane włosy, siwe inteligentne oczy i arystokratyczną postawę, która sprawia, że każdy, kto go widzi mówi, że jest to pan z panów. Łęcki wywodził się z arystokratycznej rodziny. Szacowano, że majątek jego ojca wart był miliony. Przed rokiem 1870 pan Tomasz bywał na dworze francuskim, wiedeńskim i włoskim. Potem majątek stopniał. Przyczyniły się to tego wydarzenia takie, jak powstanie, czy uwłaszczenie chłopów, ale także styl życia samego Łęckiego, który roztrwonił miliony. Z wielkiego niegdyś majątku, arystokracie pozostała tylko zadłużona kamienica, w której nie mieszkał, ale którą wynajmował innym. Gdy wieść o kłopotach finansowych Łęckiego rozniosła się po Warszawie, przedstawiciele śmietanki towarzyskiej stolicy odsunęli się od niego, a on sam nieco osamotniony, wbrew zwyczajom swojej sfery zapisał się do Resursy Kupieckiej. Wieczory spędzał grając w wista w Resurcie.
Izabela Łęcka, córka pana Tomasza była „niepospolicie piękną kobietą”. Narrator relacjonuje, że wszystko było w niej oryginalne i doskonałe. Izabela była wysoka, miała piękne kształty, bujne włosy blond w popielatym odcieniu, prosty nos, pełne usta, perłowe zęby i piękne stopy. „Szczególne wrażenie robiły jej oczy, niekiedy ciemne i rozmarzone, niekiedy pełne wesołości, czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód”. Panna Izabela pędziła życie beztroskie, wypełnione pięknymi rzeczami i przekonana była o tym, że dobry świat istnieje po to, by zaspokajać jej pragnienia. Sądziła, że krawcowe, które szyją jej suknie uwielbiają swoją pracę, bo zawsze miło się do niej uśmiechają. Przez okno swojego powozu panna Izabela widywała także rolników orzących ziemię, dostawców owoców i warzyw, natrętne kwiaciarki. Wiedziała, że z tej warstwy społecznej wywodzą się służący w domu Anusia i Mikołaj. Gdy spotykała osoby nieszczęśliwe, panna Izabela chętnie wspierała je datkiem, a biedne dzieci obdarowywała cukierkami. Raz tylko poczuła, że życie zwykłych ludzi może być okrutne, gdy zwiedzała hutę. Półnadzy robotnicy, warczenie kół, jęki miechów, łuna ognia wywarły na niej silne, nieprzyjemne wrażenie i przywołały na myśl cytat z pisma świętego: „W pocie czoła pracować będziesz”. Niemniej większość swojego życia spędziła w otoczeniu przedstawicieli arystokracji. Niekiedy do tego towarzystwa zapraszani byli też wybitni inżynierowie, sławni podróżnicy, malarze i natchnieni poeci.
Uroda i posag panny Izabeli z początku przyciągnęły rzesze wielbicieli, do których zaliczali się, m.in.: Wiktor Emanuel, pewien bogaty francuski hrabia i amerykański milioner. Łęcka z początku odrzucała wszystkie te awanse. Kiedy doszła do wniosku, że czas jednak zdecydować się na zamążpójście i gotowa była wyjść za mężczyznę, który będzie się podobał, będzie miał odpowiednie nazwisko i majątek, okazało się, że nie ma w otoczeniu panny Izabeli kawalera, który spełniałby wszystkie trzy kryteria. Gdy rozniosła się wieść o bankructwie ojca i braku posagu dla panny, na polu bitwy o jej serce zostało tylko dwóch kandydatów: stary marszałek i nieco młodszy, ale równie odpychający baron.
Wieczorami wzdychała panna Izabela do posągu Apolla, którego kopię kupiła i ustawiła sobie na biurku. A niekiedy śniła o tym, że bóg odwiedza ją wieczorem, a jego twarz, jest twarzą któregoś z mężczyzn, który zrobił na niej wrażenie, generała, sławnego tenora, księcia krwi, czy bohaterskiego strażaka.
Życzliwa Izabeli ciotka, doradzała, by zdecydowała się wreszcie baron czy marszałek, bo w jej sytuacji nie można już wybrzydzać.
Ciąg dalszy streszczenia znajdziesz tutaj>>