Bolesław Prus, "Lalka", streszczenie 3
Poznasz szczegółowe streszczenie rozdziałów:
VI W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami;
VII Gołąb wychodzi na spotkanie węża.
Dowiesz się, jak bardzo Izabeli Łęckiej zależało na udziale w świątecznej kweście, ile pieniędzy musiał wydać Wokulski, by piękna kobieta dostrzegła jego istnienie, co łączy Wokulskiego i tygrysa.
Rozdział VI
Ponury kwietniowy dzień. Szare niebo, szare trawniki, czarne drzewa, śnieg już zniknął, ale zieleń jeszcze się nie pojawiła. Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i próbuje czytać najnowszą powieść Emila Zoli. Nie może się jednak skupić na treści książki. Jej myśli zaprzątnięte są zbliżająca się kwestą świąteczną. Łęcka martwi się, że jeszcze nie dostała zaproszenia. Obawia się, że ma to związek z fatalną kondycją majątkową jej ojca. Jakby w odpowiedzi na te myśli, drzwi pokoju uchylają się i do środka wchodzi panna Florentyna, kuzynka Izabeli, z listem w ręku. Izabela uśmiecha się, nie przeczuwając, że wiadomość dotyczy innej kwestii niż się spodziewa, prosi Florentynę o przeczytanie listu. Kuzynka czyta. Pani Karolowa pisze w sprawie srebrnego serwisu, który Tomasz Łęcki zmuszony jest sprzedać, by pokryć chociaż część długów. Ofiarowuje Łęckim 3000 pożyczki pod zastaw sreber. Zaznacza, że Łęccy będą mogli zawsze pamiątki wykupić i uchronią je przed dostaniem się w niegodne ręce. W postscriptum chwali się, że niejaki Stanisław Wokulski ofiarował jej na ochronkę, czyli sierociniec, 1000 rubli, gdy poprosiła go o mały datek. Karolowa kończy stwierdzeniem, że jeszcze kilku takich Wokulskich, a gotowa byłaby zostać demokratką.
Po przeczytaniu listu Florentyna nie ma odwagi spojrzeć na Izabelę. Ta jest blada, czuje się upokorzona. Obie kobiety martwią się sytuacją materialną rodziny. Zastanawiają się skąd Łęcki ma na drobne wydatki, czy pożycza od służby. W takim usposobieniu znajduje je pan Tomasz i dopytuje o przyczynę złego nastroju. Usłyszawszy o liście od siostry, pociesza córkę. Znalazł wreszcie człowieka, który zrozumiał i docenił jego idee i pomoże osiągnąć ambitne cele. Zaskoczona Izabela dopytuje o szczegóły. Arystokrata postanowił stworzyć i pokierować towarzystwem do handlu ze Wschodem i tym sposobem dźwignąć przemysł w kraju, a także kandydować do rady miejskiej. W osiągnięciu celu pomoże mu kupiec, żelazny człowiek, Stanisław Wokulski. Izabela przypomina sobie, że robi niekiedy zakupy w sklepie kupca, a nawet miała okazję poznać go. Sprawił na niej wrażenie gbura, człowieka niemiłego, a na dodatek ma ogromne czerwone ręce. Zdaniem Izabeli Wokulski jest odpychający. Łęcki oponuje. Jego zdaniem to energiczny i bardzo grzeczny człowiek. Florentyna dopowiada, że czerwone ręce to efekt odmrożenia. Wokulski po powstaniu styczniowym został zesłany na Syberię i przemrożone ręce są smutną pamiątką zsyłki. Łęccy jedzą obiad, gdy służący przynosi kolejny list. Hrabina Karolowa prosi w nim Izabelę o zignorowane poprzedniej wiadomości. Proponuje bratanicy wspólne kwestowanie w kościele. Wspomina, że Wokulski daje fundusze na wystrój świątyni. W postscriptum informuje bratanicę, że gotowa jest kupić jej nowy wiosenny kostium. Izabela jest wreszcie radosna.
Pan Tomasz wraca do rozmowy o Wokulskim i przyznaje się, że grywa i wygrywa z nim w karty. Pieniądze na drobne wydatki ma właśnie z tego źródła. Izabeli wypada widelec z ręki. Blada wymawia się niedyspozycją i idzie do swojego pokoju. Czuje się osaczona przez Wokulskiego. Przypomina sobie, że od roku widzi wszędzie jego postać, w cukierni przypatrywał się, jak jadła ciastko z Florentyną, spotkała go także na koncertach i w teatrze. Izabela wpada w panikę, jest przekonana, że to kupiec wykupił weksle Łęckiego. Jest przekonana, że zrobił to z jej powodu. „Zagustował we mnie”- mówi do Florentyny, która weszła do pokoju, by sprawdzić jak czuje się panienka. Izabela jest zdecydowana, by srebrny serwis oddać w zamian za pożyczkę ciotce. Florentyna odpowiada, że to nie jest już możliwe. Przed chwilą przyszła wiadomość, że serwis został sprzedany za 5000 rubli. Izabela płacze.
Rozdział VII
Następny dzień. Kurier przyniósł pieniądze za sprzedany serwis. Hrabina Karolowa zgodnie z obietnicą przysłała powóz Izabeli. Ta po chwili namysłu decyduje, że wspólnie z Florentyną pojedzie na małe sprawunki do sklepu Wokulskiego. Panna ma nieodpartą chęć spotkania Wokulskiego, zupełnie tak, jak kilka lat wcześniej spacerując po zoo czuła, że musi dotknąć ogromnego tygrysa. Zachcianka wydawała jej się szalenie niebezpieczna, odeszła więc od klatki, by po chwili wrócić i szybkim ruchem dotknąć ucha drapieżnika. To szaleństwo wprawiło ją w stan zadowolenia.
Dzisiaj czuje, że musi spojrzeć w oczy Wokulskiemu, którym gardzi. Razem z Florentyną idą zrobić sprawunki. W sklepie jest kilku klientów. Izabela pyta o Mraczewskiego, ten podchodzi natychmiast i zaczyna obsługiwać damę. Wokulski pogrążony w rachunkach. Wreszcie spogląda na Izabelę, zauważa, że ta kokietuje subiekta. Rozczarowany czuje, że stan zakochania minął. Dziwi się sam sobie, jak mógł zakochać się w tej pannie. Teraz wydaje mu się pospolita, może nawet gotowa kokietować stajennego. Wybrawszy towar panna Izabela podchodzi do Wokulskiego i każe Florentynie zapłacić. Rzecki prosi kuzynkę Łęckiej do kasy. Panna Izabela zbiera całą odwagę, na jaką ją stać, nie mniejszą niż wtedy, gdy zdecydowała się pogłaskać tygrysa i pyta Wokulskiego, czy to on kupił rodzinne srebra. Otrzymawszy pozytywną odpowiedź zapytuje o cel zakupu. Kupiec odpowiada, że zamierza go z zyskiem odsprzedać. Izabela pyta dalej. Czy rodzina mogłaby odkupić serwis, za jaką kwotę? Uzyskawszy wyjaśnienia żegna Wokulskiego chłodno i wychodzi. Mężczyzna czuje, że dama nim pogardza. Myśli, że stracił rok na mrzonkach. Z drugiej strony, gdyby nie afekt do arystokratki nie dorobiłby się majątku. Podchodzi Rzecki, żeby pochwalić Mraczewskiego. Wokulski zazdrosny o uśmiechy, którymi subiekta obdarzyła Łęcka, patrzy na niego niechętnie. Mraczewski przechwala się, że spodziewa się lada dzień bileciku od damy. Inni subiekci kpią z tych jego marzeń.
Do sklepu wchodzą kolejni klienci. Wokulski kończy liczyć i wychodzi na spacer. Zaniepokojeni złym wyglądem szefa subiekci dopytują Rzeckiego, co jest przyczyną nie najlepszej kondycji szefa. Rzecki podejrzewa, że Wokulskiego wyczerpały nowe interesy w Moskwie.