Bolesław Prus, „Lalka”, streszczenie 6
Poznasz szczegółowe streszczenie rozdziałów:
XII Wędrówki za cudzymi interesami;
XIII Wielkopańskie zabawy;
XIV Dziewicze marzenia.
Dowiesz się, ile Wokulski gotów był przepłacić za kamienicę Łęckich, dlaczego nie chciał odsprzedać konia wyścigowego baronowi Krzeszowskiemu, a także jak sprawiła się klacz na wyścigach i z jakiego powodu Wokulski pojedynkował się z Krzeszowskim. Poznasz marzenia panny Izabeli Łęckiej związane z kupcem.
Rozdział XII
Po rozmowie z oryginalnym wynalazcą Ochockim, Wokulski wrócił do domu szczęśliwy, że ten nie będzie mu przeszkadzał w zdobyciu przychylności pięknej Izabeli Łęckiej.W mieszkaniu czekały na niego listy od pani Meliton. Swatka sugerowała mu, by kupił konia, którego zamierza sprzedać baron Krzeszowski. Jej zdaniem Izabela byłaby bardzo zadowolona, gdyby w dniu wyścigów Krzeszowscy nie byli właścicielami klaczy, bo szczerze ich nie znosi. Pani Meliton donosiła też o licytacji kamienicy Łęckich i doradzała Wokulskiemu, by oświadczył się teraz, bo to najlepszy moment. Po sprzedaniu kamienicy arystokratka zmuszona będzie wybierać pomiędzy nędzą a starym marszałkiem.
Wokulski zaczął liczyć koszty i ewentualne przychody. Następnego dnia wstał rześki i radosny. O godzinie 10.00 odwiedził go Maruszewicz z propozycją zakupu konia. Wokulski przyjął ofertę i zapłacił za zwierzę 800 rubli. Potem udał się obejrzeć kamienicę Łęckich. Robiła dość przykre wrażenie. Wyraźnie zaniedbana, wymagająca remontu z hałaśliwymi lokatorami. Poza baronową Krzeszowską, mieszkali w niej skorzy do psot studenci, szewc, nauczycielka śpiewu i piękna kobieta z córeczką - Helena Stawska, którą wcześniej Wokulski widział już w kościele i w swoim sklepie, i która olśniła Rzeckiego. Stamtąd udał się do adwokata, by zlecić mu zakup kamienicy. Ten był nieco zbulwersowany faktem, że Wokulski chce zapłacić za zrujnowany budynek znacznie więcej niż on jest wart. Po chwili zastanowienia, odkrył jednak przyczynę irracjonalnej decyzji swojego klienta. Wokulski był zły z powodu tej nadmiernej, jego zdaniem, domyślności. Uzgodniwszy szczegóły z adwokatem, kupiec poszedł do Szlaugbauma, by zaproponować mu licytowanie kamienicy w jego imieniu. Po załatwieniu tych interesów wraz z Maruszewiczem pojechał do stajni, obejrzał konia, uiścił zaległe opłaty i nagle pomyślał, że jeśli zwierzę wygra wyścig, to on Wokulski zdobędzie serce Izabeli. Przez następne dni odwiedzał konia codziennie, gdy tuż przed gonitwą hrabia z polecenia Krzeszowskiego poprosił do o odsprzedanie klaczy, Wokulski kategorycznie odmówił.
Rozdział XIII
W dniu wyścigów Wokulski od rana był mocno podekscytowany. Ranek wlókł mu się niemilosiernie. Tylko na chwilę przyszedł do sklepu, potem do Ogrodu Saskiego, cały czas rozmyślając, czy klacz wygra i czy Izabela go pokocha. Wytrzymał do piątej i pojechałna wyścigi. Spotkał Millera i Szulca opiekujących się jego koniem, a ponadto dżokeja Yunga. Wszystkim im obiecał dodatkowe wysokie nagrody, jeśli koń wygra. Z niecierpliwością szukał wzrokiem Izabeli i hrabiny. Gdy nie dostrzegał dam wpadł w rozpacz prawie. Wszedł na trybuny i tu mimochodem podsłuchał rozmowę na swój temat. Niejaki Wrzesiński drwił z tego, że Wokulski kupił konia. Gdy dostrzegł kupca przeprosił go. Stach obrócił sprawę w żart. Wyglądał Izabeli. Nagle zobaczył powóz. Hrabina, Prezesowa Zasławska,Tomasz Łęcki z córką. Błyskawicznie zbliżył się do nich. Izabela powitała go promiennym uśmiechem. Oświadczała, że założyła się z ciotką, że Krzeszowski nie utrzyma klaczy do wyścigów, życzyła Wokulskiemu, by klacz wygrała. Rozpoczął się wyścig. Pasjonujący. Wokulski na chwilę zapomniał nawet o damie swojego serca. Jego klacz wygrała. Izabela szczęśliwa. Kupiec odebrał nagrodę i przekazał ją hrabinie Karolowej na cele dobroczynne. W tym momencie do Łęckich zbliżył się Krzeszowski potrącając po drodze Wokulskiego. Zwrócił się do Izabeli. „Cieszę się kuzynko, że twoi wielbiciele triumfują, przykro mi, że na mój koszt” – powiedział. Wokulski dotknął jego ramienia i poprosił na stronę. Wyzwał Krzeszowskiego na pojedynek. Powóz hrabiny z Izabelą ruszył. Dama na pożegnanie podała Wokulskiemu końce placów i wyszeptała: „Dziękuję”. Wokulski poczuł się szczęśliwy. Prosto z wyścigów pojechał do Szumana i Rzeckiego i poprosił, by zostali jego sekundantami. Rzecki nie mógł pojąć, dlaczego Stach się pojedynkuje. Sądził, że to sprawy polityczne. Następnego dnia sekundanci ustalili warunki pojedynku. Krzeszowski gotów był przeprosić Wokulskiego, ale Rzecki oświadczył, że nie jest upoważniony, by o tym rozmawiać. Pojedynek rozpoczął się w Lasku Bielańskim około 8. Zgodnie z ustaleniami panowie mieli strzelać do pierwszej krwi. Baron chybił. Wokulski strzelił i trafił w pistolet Krzeszowskiego. Kula ześlizgnęła się i raniła barona w policzek, dodatkowo wybiła mu ząb. Pojedynek zakończony. Przeciwnicy uścisnęli sobie ręce na zgodę i zapewnili o wzajemnym szacunku.
Kiedy trzy dni później Wokulski uczył się angielskiego z korepetytorem, odwiedził go Maruszewicz. Miał być tą osobą, która będzie licytować kamienicę. Wokulski był niezadowolony, że tego człowieka Szlangbaum wybrał do tej roli. Maruszewicz odwiedził sklep także następnego dnia. Prosił o pożyczkę dla Krzeszowskiego. Wokulski zgodził się pod warunkiem, że otrzyma pokwitowanie. Maruszewicz przywiózł dokument. Mimo że kupiec wiedział, że jest sfałszowany wypłacił mu 1000 rubli. Wokulskiego odwiedził także hrabia Sanowskii i adwokat. Obaj wyrzucali mu nieodpowiedzialne zachowanie. Ich zdaniem udział w wyścigach i pojedynek zniechęcają potencjalnych udziałowców spółki do spraw handlu ze Wschodem. Wokulski zirytował się. Humor poprawił mu dopiero list od Łęckiego, w którym arystokrata zapraszał kupca na obiad.
Rozdział XIV
Tymczasem panna Izabela po wyścigach była zła na siebie, że tak łaskawie potraktowała Wokulskiego. Krzeszowski zadał jej cios otwarcie nazywając kupca galanteryjnego jej wielbicielem. Przed pojedynkiem była niespokojna podobnie jak pan Łęcki, który obawiał się, że pomysł ze spółką może spalić na panewce. Izabela nie; spała całą doświadczając ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony czuła, że ofiary składane przez kupca obrażają ją arystokratkę, z drugiej strony przez chwilę gotowa była nazywać go przyjacielem. Chociaż przecież ona, Izabela Łęcka nie może mieć za przyjaciela kupca. Gdy ojciec przyniósł wiadomość, że Wokulski wygrał pojedynek, zaproponowała, by zaprosić go na obiad. Następne dni płynęły Izabeli bardzo przyjemnie. Wiele osób dawno niewidzianych odwiedziło dom, kłaniało się na spacerach, a Krzeszowski przysłał list z przeprosinami i pudełko ze swoim wybitym zębem w hołdzie (Izabela odesłała je). Panna Izabela pomyślała ciepło o Wokulskim. Marzyła, że kupiec sprzeda swój sklep i kupi dobra ziemskie. Pozostanie prezesem spółki. Cała arystokracja będzie go przyjmowała, a Izabela uczyni swoim powiernikiem. Wokulski wyszuka jej męża, bony i nauczycieli dla dzieci, będzie dbał o jej majątek. Będzie kochał Izabelę miłością platoniczną. A kiedy Izabela umrze, Wokulski zastrzeli się na jej grobie, albo lepiej przez delikatność kilka grobów dalej.
Ciąg dalszy streszczenia znajdziesz tutaj>>