Stanisław Wyspiański, "Wesele" - geneza i pierwowzory postaci dramatu
Dowiesz się, jakie wydarzenie zainspirowało Wyspiańskiego do napisania „Wesela” i kto został sportretowany na kartach dramatu. Poznasz także kilka plotek związanych z wystawieniem dzieła.
Tadeusz Żeleński (Boy), przyjaciel Wyspiańskiego, kilkanaście lat po wystawieniu dzieła na deskach krakowskiego teatru, napisał „Plotkę o Weselu”. W tekście zdradza kulisy powstania dramatu i rozszyfrowuje postaci uwiecznione przez artystę. Niestety, a może na szczęście, ogranicza tym samym możliwości interpretacji dzieła. Żeleński podejrzewa, że „Wesele” miało być złośliwym pamfletem na znajomych Wyspiańskiego. Podobno artysta słynął z dowcipu ciętego, jak brzytwa. W trakcie pisania sztuki, geniusz Wyspiańskiego dał jednak znać o sobie i zamiast błahego tekstu powstało poważne dzieło.
Wyspiańskiego zainspirowało autentyczne wydarzenie. W listopadzie 1900 roku w Bronowicach odbyło się wesele jego przyjaciela Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną prostą dziewczyną, chłopką. Wesele odbywało się w domu Włodzimierza Tetmajera. Była to huczna uroczystość, która trwała trzy dni. Uczestniczyli w niej wszyscy mieszkańcy wsi i goście z miasta.
Ponoć Wyspiański chciał, by na afiszu przedstawienia znalazły się nazwiska osób, które opisał w dramacie. Z trudem mu to wyperswadowano. Autor zmienił więc nazwiska na zawód w kilku przypadkach, w innych zaś zostawił, jak było. Córka Gospodarza naprawdę miała na imię Isia, a panienki z miasta Maryna, Haneczka i Zosia.
Zacznijmy identyfikować postaci po kolei.
Gospodarz to wspomniany wcześniej Włodzimierz Tetmajer. Malarz, grafik, przyrodni brat poety Kazimierza Tetmajera, potem także działacz społeczny i polityczny. Dziesięć lat przed opisanymi w dramacie wydarzeniami, Włodzimierz Tetmajer ożenił się w tajemnicy przed rodziną z chłopką z Bronowic, Anną Mikołajczykówną zapoczątkowując tym samym modę wśród młodopolskiej bohemy na ożenki z dziewczętami z ludu. Ojciec Włodzimierza nie mógł mu ponoć tego wybaczyć nie wspierał młodych, którzy na początku swojego małżeństwa żyli w skrajnej biedzie, a dopiero po wielu latach wybudowali sobie chatę. Wkrótce stała się ona miejscem niezwykłych wydarzeń opisanych przez Wyspiańskiego.
Lucjan Rydel, Pan Młody z „Wesela” ożenił się z siostrą Anny, Jadwigą. Lucjan Rydel był poetą, dramaturgiem, tłumaczem, działaczem kulturalnym wreszcie. Słynął także z nieznośnego, chorobliwego wręcz gadulstwa, z czego wiele osób podśmiewało się. Wyspiański włożył w dramacie w usta Radczyni słowa skierowane do Rydla „A pan gada, gada, gada…”, które są przytykiem autora do tej cechy poety. Ponadto powszechnie znane były gafy, które popełniał pierwowzór Pana Młodego. Chłopi z Bronowic mieli mówić, że pan Rydel to dobry i uczony człowiek, ale bardzo źle wychowany, po tym, jak przyszedł starać się o rękę swojej przyszłej żony bez butów i z zawiniętymi rękawami marynarki.
Antonina Domańska z Kremerów, to weselna Radczyni, ciotka Pana Młodego, naprawdę była ciotką Lucjana Rydla. Antonina Domańska, żona szanowanego lekarza, sama była zdolną i poczytną pisarką historycznych powieści dla dzieci i młodzieży. To ona jest autorką „Historii żółtej ciżemki” i „Paziów króla Zygmunta”. Także jej Wyspiański nie szczędził złośliwości na kartach dramatu.
Pierwowzorem Dziennikarza był Rudolf Starzewski, z wykształcenia prawnik, z zawodu redaktor krakowskiego „Czasu”, publicysta, jedna z najbardziej znanych postaci ówczesnego Krakowa. Na marginesie, Starzewski kochał się w żonie Boya Żeleńskiego i z miłości popełnił samobójstwo. Ona również pojawia się na kartach Wesela, jeszcze jako panienka. To Zosia>
Poeta to Kazimierz Tetmajer, brat Gospodarza, Włodzimierza Tetmajera. Kazimierz był ponoć niepoprawnym flirciarzem, podrywaczem. Szczególną słabość okazywał wobec panien. Był autorem sztuki „Zawisza Czarny”, która wystawiona została w Krakowie krótko przed „Weselem”.
Hanka to Hanna Rydlówna, siostra Lucjana Rydla, zadziorna i rozsądna, przyjaciółka Zosi i Maryny Pareńskich.
Jedynie Rachela nie miała swojego odpowiednika w realnym świecie. Córka karczmarza nazywała się Pepa Singier, miała wówczas 15 lat i ponoć niewiele przypominała rozpoetyzowaną postać z dramatu.
Autentyczni byli także goście ze wsi: Klimina, wspaniała ponoć, blisko czterdziestoletnia, wesoła i zaradna kobieta, Czepiec, wysoki, świetnie zbudowany, przyciągał uwagę miejskich panienek. Trzecia siostra Mikołajczykówna, Marysia była dziwną dziewczyną. Najładniejsza z sióstr odznaczała się pewną melancholią. Jej pierwszy narzeczony malarz Leveaux zmarł na gruźlicę za granicą. To jego widmo ukazało się dziewczynie. Wkrótce na gruźlicę zmarł także jej drugi mąż Wojtuś. On również pojawił się w sztuce Wyspiańskiego. Autentyczny był Nos, czyli Tadeusz Noskowski, przesiąknięty na wskroś ideami młodopolskiej bohemy i tzw. przybyszewszczyzny, zawołany hulaka niewylewający trunków za kołnierz. Żeleński dopatruje się w nim także pewnych cech malarza Stanisława Czajkowskiego.
Wyspiański przedstawił w dramacie nie tylko prawdziwe postaci, ale także sytuacje, które zdarzyły się naprawdę. Zarówno Noskowski, jak i Włodzimierz Tetmajer upili się podczas uroczystości. Czepiec opowiadał, o tym jak pobił agitatora na wiecu. Autentyczny jest zatarg chłopa z muzykantami. Także ksiądz prowadzący karczmę na spółkę z Żydem nie jest wymysłem autora. Taka współpraca rzeczywiście miała miejsce w jednej z sąsiedniej wsi.
Dramat Wyspiańskiego tak odbiegał od ówczesnej konwencji, że wielu wybitnych aktorów krakowskiej sceny odmówiło udziału w przedstawieniu, tłumacząc, że „w takim bzdurstwie” grać nie będą. Sztuka okazała się kontrowersyjna. Kilku uczestników „Wesela”, Rydel z żoną, a także Tetmajer, miało za złe Wyspiańskiemu, sposób w jaki zostali przedstawieni. Krytycy prześcigali się w sprzecznych interpretacjach. Henryk Sienkiewicz, po spektaklu miał powiedzieć "No, albo ja jestem grafoman, albo to jest grafoman...” Mimo to sztuka cieszyła się ogromnym powodzeniem, a powiedzenia zaczerpnięte z niej wkrótce były cytowane przez krakusów. Podobno przywoływani wieczorem dorożkarze odpowiadali cytatem z „Wesela”: „Kto mnie wzywał, czego chciał.”