Kto widział gołego świętego tureckiego
Derwisz z lwami, ok .1650
O człowieku zupełnie nagim, albo pozbawionym jakiegokolwiek majątku, mówimy, że jest goły jak turecki święty. Wyrażenie używane jest od przeszło 400 lat i cieszy się niesłabnącą popularnością.
Językoznawcy sądzą, że przyczynę powstania frazeologizmu znaleźć można w szesnastowiecznej relacji marszałka wielkiego litewskiego Krzysztofa Radziwiłła (Sierotki) z podróży, którą odbył do Ziemi Świętej. Jeden z pierwszych w literaturze polskiej reportaży zatytułowany został "„Peregrynacja albo Pielgrzymowanie do Ziemie Świętej”.
W rozdziale "Owoc tureckiej wiary" podróżnik zamieścił złośliwy opis tureckiego derwisza: „Znajdują się też tu ludzie, którzy się za nabożne udawają, tak w zimie jak i lecie nagucko bez wszego zgoła okrycia chodzą, głowę i brodę ogoliwszy. Napadłem (tj. napotkałem) w Damaszku na jednego i zrozumiałem, że szalony, ale gdym pytał, powiedziano: że to człek święty i żywota niewinnego, który światem i doczesnym szczęściem pogardziwszy, na ziemi anielski żywot prowadzi”.
Polski podróżnik miał wyjątkowe szczęście. Derwisze na ogół bowiem mają brody i chodzą ubrani.