Sumienie jest wspólne i nie może być tylko własne
J. A. Koch, Krajobraz z teczą
Wyrażenie "własne sumienie" jest typowym przykładem manipulacji językowej. Sumienie z racji swego pochodzenia i prawdziwego znaczenia ma bowiem sens tylko w odniesieniu do wspólnoty.
Wyraz "sumienie" jest odpowiednikiem greckiego "sy-eidesis" i/lub "syn-eidos" i łacińskiego "con - scientia" , które oznaczały "wspólną wiedzą" inaczej "współwiedzę". Prasłowiańskim odpowiednikiem tych słów było "umienie" poprzedzone przedrostkiem "sum". Stąd właśnie wzięło się staropolskie "sumnienie", które następnie wyewoluowało w XIX wieku w "sumienie".
Zgodnie ze "Słownikiem języka polskiego" współcześnie "sumienie jest właściwością psychiczną, zdolnością pozwalającą odpowiednio oceniać własne postępowanie jako zgodne lub niezgodne z przyjętymi normami etycznymi." Przy czym warto doprecyzować, że chodzi o powszechnie przyjęte normy etyczne, a nie takie które ktoś przyjął sobie indywidualnie (to że ktoś lubi chodzić na rękach, nie oznacza, że jest to norma). Takie słownikowe znaczenie "sumienia" nie zmieniło się od czasów antycznych. Wybitny rzymski prawnik Cyceron, który w swych pismach odwoływał się do pojęcia "con - scientia", czyli sumienia, tak je definiował:
"To prawdziwe i najwyższe prawo, które może rozkazywać i zakazywać, jest słuszną, rozumną wolą najwyższego bóstwa.”
(O prawach 2, 4, 10)
Kiedy więc następnym razem usłyszysz, że ktoś kieruje się tylko "własnym sumieniem", a za nic ma ogólnie przyjęte normy i zasady moralne odwołujące się do Boga i religii, możesz być pewien, że masz przed sobą człowieka bez sumienia.