Duch Walgierza Wdałego straszy nieobyczajnych zakonników w Tyńcu
Bill Nye, Rycerz
Jeśli zakonnicy mieszkający w klasztorze w Tyńcu postępują nieobyczajnie przedkładając światowe dostatki i uciechy ponad modlitwę i służbę Panu, wówczas ukazuje im się duch Walgierza Wdałego, ku przestrodze.
Walgierz Wdały (czyli wspaniały) był legendarnym, pogańskim władcą ziem rozpościerających się od Opola na zachodzie po Sandomierz na wschodzie. Wieża, którą posiadał w Tyńcu w całości wypełniona była pieniędzmi. Walgierz był wysoki niczym olbrzym i silny jak tur. Potrafił wyrwać drzewo z korzeniami. Słynął także z urody, umiejętności gry na lutni i pięknego śpiewu, który poruszał najbardziej twarde serca. Gdy odwiedził francuskiego króla, wszystkie dwórki natychmiast zakochały się w woju bez pamięci. Wśród wielbicielek Walgierza znalazła się także królewska córka, Helgunda, którą ojciec zamierzał na chwałę Boga oddać do zakonu. Królewna jednak odkąd poznała przystojnego Walgierza, słyszeć o zakonie nie chciała. Uciekła ze swym ukochanym do Tyńca. Tu w bogactwie i rozpuście żyli sobie szczęśliwie, ale pobrać się nie mogli, bo żaden ksiądz nie chciał dać im ślubu. Tymczasem na ziemie Walgierza najechał Wisław zwany Pięknym ze względu na urodę, której oprzeć nie mogła się żadna kobieta: panna czy mężatka, młódka czy staruszka. Walgierz bez trudu poradził sobie z Wisławem i wziął go do niewoli. Niestety, więźnia zobaczyła Helgunda. Znalazła sposób, by Pięknego uwolnić a Wdałego związać tak, że nie był w stanie się poruszyć, chociaż silny był jak niedźwiedź. Walgierz został uwięziony w lochach Wiślicy. Jego żałosny śpiew poruszył serce siostry Wisława, Ryngi. Dziewczyna pomogła więźniowi, a ten wściekły na kochankę i Wisława posiekał ich ciała mieczem i krukom zostawił, a sam z Ryngą do wrócił Tyńca. Bóg ukarał go jednak za grzechy: rozpustę i trwanie w pogaństwie. Ziemia rozstąpiła się i pochłonęła grzesznika.
Odtąd duch Walgierza ukazuje się mieszkańcom Tyńca, by przestrzec ich przed życiem nieobyczajnym.
Legendę o Walgierzu Wdałym przytoczył Henryk Sienkewicz w "Krzyżakach". Po raz pierwszy wspomniano o niej w "Kronice Wielkopolskiej".