Jak uciszono pisarza
Warszawa, al. Grójecka, lata dwudzieste XX w.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz był jednym z najpopularniejszych pisarzy dwudziestolecia międzywojennego. Jego świetnie napisane powieści obyczajowe, kierowane do niezbyt wymagającego czytelnika, cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem i przynosiły autorowi krociowe zyski. Pisarz publikował także w prasie artykuły o tematyce politycznej. Zyskał tym grono oddanych wielbicieli i kilku zaciekłych wrogów.
To właśnie treści polityczne były przyczyną porwania Dołegi-Mostowicza w 1927 roku. Pisarz został w biały dzień wciągnięty przez siedmiu mężczyzn w mundurach do auta na ulicy Grójeckiej w Warszawie. Następnie wywieziono go w okolice Janek, dotkliwie pobito i porzucono. Autor "Kariery Nikodema Dyzmy" i "Znachora" życie zawdzieczał rolnikowi, który przypadkowo odnalazł go na polu i wezwał lekarza.
Podejrzewano, że porwanie Dołęgi-Mostowicza miało związek z jego zainteresowaniem uwięzieniem generała Malczewskiego i zaginięciem generała Zagórskiego, przeciwników Józefa Pilsudskiego. Samochód, którym przewieziono porwanego należał do komendanta głównego Policji Państwowej.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz spędził w szpitalu trzy miesiące. Nigdy w pełni nie wyzdrowiał po pobiciu. Nigdy też nie wrócił do publicystyki.