Jan Andrzej Morsztyn o zielu smrodliwym
Joos van Craesbeeck, Palacz
Moda na zażywanie wyrobów tytoniowych trafiła do Polski na początku XVII wieku. Masowo zażywano zrobioną z tytoniu tabakę, a także palono tytoń i zaciągano się dymem. Wyroby tytoniowe popularne były wśród chłopstwa, mieszczan i niespecjalnie rozgarniętej szlacheckiej młodzieży. Arystokraci podchodzili do nowej mody z rezerwą, a byli i tacy, którzy tępili nowe zwyczaje. Do tych ostatnich należał Jan Andrzej Morsztyn.
W wierszu "Na tabak do Piotra" pisał:
"Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne,
Które w krainy morzami oddzielne
Życzliwe skryło od nas przyrodzenie.
Kto cię na rodu naszego stracenie.
Kto cię na brzeg nasz przywiózł łodzią krzywą
I świat zaraził trucizną smrodliwą?"
Zdaniem Morsztyna smrodem, który towarzyszy paleniu tytoniu, powinni być karani najwięksi przestępcy: zabójcy, bluźniercy i zdrajcy. Tak jest ohydny.
Morsztyn kończy utwór rubasznym apelem, przestrogą do tytułowego Piotra, amatora tytoniu:
"I tobie, jeśli kiedy zachcesz Pietrze,
Lubo dymnego, lub co go Żyd zetrze,
Niech ci dziewczyna luba przed tą wonią
Umknie ust i twym zasłoni się dłonią,
I w najgorętszej na łóżku potrzebie
Leży z daleka i zadkiem do ciebie."
Cały wiersz Jana Andrzeja Morsztyna znajdziesz na stronie staropolscy.pl. A zdanie poety na temat kawy tutaj >>