Średniowieczne korzenie miejskich iluminacji


Iluminacja spichlerza, Bydgoszcz,
fot. wikipedia.org

Wszyscy, którzy sądzą, że podświetlanie znanych budynków z jakiejś okazji to współczesny pomysł, możliwy do zrealizowania dopiero po wynalezieniu elektryczności, są w błędzie.

O miejskich iluminacjach wspominał średniowieczny dziejopis Jan Długosz, a Zygmunt Gloger umieścił wzmiankę o nich w "Księdze rzeczy polskich", co świadczy o pewnej powszechności zjawiska.

W XIV i XV wieku w związku z radosnymi wydarzeniami podświetlano nie tylko najbardziej okazałe budynki w miastach, ale również te mniej prestiżowe. Jan Długosz w "Rocznikach polskich" opisywał jak na przykład, jak w roku 1445, kiedy ludzie mieli jeszcze nadzieję, że król Władysław Warneńczyk nie poległ pod Warną, ale wzięty został do tureckiej niewoli, "ilekroć przyszła do Krakowa wiadomość, że żyje, miasto całe napełniało się radością, bito w dzwony i oświecano wszystkie budynki."

Współcześnie podświetlenie "wszystkich budynków" w mieście z pewnością uznano by za nadmierny zbytek. Nie wiadomo też, czy sieć elektroenergetyczna wytrzymałaby takie obciążenie.

Zobacz także