Gdzie dziad mówił do obrazu
Adoracja, XIX
Kiedy rozmówca jest ignorowany, jego słowa zdają się nie przynosić żadnego efektu, a nawet nie wywołują żadnej reakcji u adresata, mamy do czynienia z przysłowiową sytuacją opisaną zgrabną frazą "mówił dziad do obrazu".
Władysław Kopaliński wybitny polski leksykograf zadał sobie trud, by sprawdzić pochodzenie powiedzenia. W książce "Przygody słów i przysłów" przytacza popularny niegdyś prześmiewczy utwór, którego anonimowy autor naigrywa się z wędrownych dziadów otaczanym wówczas zabobonnym szacunkiem przez prosty lud.
"Niedaleko Krakowa
stała góra tam zamkowa,
na niej klasztor murowany
nie miał okien ani ściany.
Wielkie się tam cuda działy,
organiścia przebierały,
a organy wtedy grały,
same dzwony tam dzwoniły,
gdy dziad ciągnął z całej siły,
drzwi się same otwierały,
kiedy baby mocno pchały.
Stał się cud pewnego razu,
przemówił dziad do obrazu,
a obraz doń ani słowa,
taka była ich rozmowa."
W dawnej Polsce każdy szanujący się dziad ciągnął do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie ulokowany jest Kościół i klasztor bernardynów ufundowany na początku XVII wieku przez słynnego buntownika Mikołaja Zebrzydowskiego. Wokół wspomnianych budynków znajduje się park z licznymi kapliczkami i figurami świętych. Odbywają się tam od stuleci pełne swiątobliwego splendoru nabożeństwa w plenerze.