Jak udawać mądrego
Jean Huber, Obiad filozoficzny
Zyjący na przełomie XVIII i XIX wieku błyskotliwy publicysta ksiądz Karol Surowiecki, rozczarowany poziomem oświeceniowych sporów i intelektualną płycizną sądów wygłaszanych przez ponoć wykształconych encyklopedycznie komentatorów, napisał krótki esej zatytułowany "Savoir vivre dla świstaków", w którym wydrwiwał pozorną elokwencję.
Karol Surowiecki wypunktował zachowania, które oświeceniowym przewodnikom narodu pozwalały udawać mądrych wśród głupców.
Aby uchodzić za mądrego należało:
- mieszać się do każdej rozmowy, wygłaszać opinie, tyrady i zdecydowane sądy;
- napotkawszy nawet niewielki opór ze strony rozmówców należało powoływać się ma pisma nieistniejących autorów: Mirnafitaksa, Lypsoneraza, a Pnikzanteza, tym samym sugerując interlokutorom braki w wykształceniu;
- jeśli wśród rozmawiających jest osoba rzeczywiście znająca dany temat, należy jej potakiwać, potwierdzać jej zdanie i szukać takiego momentu, kiedy uda się wtrącić jakiś szczegół, detal, który zyska aprobatę eksperta (ksiądz Surowiecki podaje przykłady:" którego roku Neokles i Androkles greckim ludem osadzili kolonię? Albo jak wiele dzieci miał Kordas, i czy sławny wyuzdaniec Epikur był jego prawym synem, czy też nie);
- ćwiczyć swoje kwestie zanim się je publicznie wygłosiło, po to by być bardziej przekonującym;
- upierać się przy swoim zdaniu, protestować, utwierdzać słuchaczy;
- śmiało używać sentencji zaczerpniętych z języków obcych szczególnie wymarłych, nawet wówczas, kiedy się tych języków nie zna.
Cóż, sądząc zwłaszcza po tych przykładach, niegdyś więcej niż obecnie trzeba było starań, by mieć opinię człowieka mądrego.