Wspólne książki, dzieci, kobiety, czyli równość


Plakat radziecki

Zofia Kossak w "Pożodze" będącej relacją z dramatycznych wydarzeń, które rozgrywały się w latach 1917-19 na Wołyniu, w rozdziale zatytułowanym "Za komuny" opowiada m.in. o przepisach, które wprowadzali Sowieci na zajętych terenach:

Mieszkańcy pod groźbą kary (nawet śmierci) zobowiązani byli oddać:
1. wszystkie prywatne książki do państwowej biblioteki; nie wolno było zachować dla siebie nawet jednego egzemplarza;
2. pościel; wolno było zatrzymać tylko jedną poduszkę, jedną kołdrę i jedno prześcieradło na osobę;
3. meble; pozwalano zatrzymać jedno łóżko, jedno krzesło na osobę i jeden stół na trzy osoby.

Sowieci podzielili "sprawiedliwie" między mieszkańców także zabrane dotychczasowym właścicielom łyżki, łyżeczki, noże, talerze oraz bieliznę, ubrania i obuwie.

Autorka wspominała, że najboleśniejszy był podział żywności. Zostawiono ludziom tak niewiele, że z trudem wystarczało.

Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że komuna tylko zabierała. Zdarzało się, że obdarowywała rzeczą, której się nie posiadało. <> - relacjonowała Zofia Kossak.

Pisarka wspominała także, że w myśl ogłoszonej rezolucji we wszystkich miastach miały powstać ochronki tzw. "narodnoje pryjuty". Wszystkie dzieci od lat czterech miały być przymusowo oddane i wychowane w duchu komunistycznym. Dopóki ochronki nie działały, zgodnie z ideą równości rodziny bezdzietne zobowiązane były wziąć na wychowanie po jednym dziecku od rodzin posiadający wiele dzieci.

Wiele dyskusji wywołało "uwspólnienie" kobiet. Zofia Kossak pisała, że żonaci komuniści byli przeciwni tej idei, nieżonaci się domagali się możliwości wykorzystywania kobiet. By pogodzić obie grupy ogłoszono, że każda kobieta znajdująca się poza domem po godzinie siódmej wieczorem może być uważana za wspólną.

Zobacz także