Złośliwi literaci
J. Malczewski, Portret A. Asnyka
Powierzchowność poety Adama Asnyka była przedmiotem żartów i złośliwości jego kolegów po piórze. Tadeusz Boy-Żeleński opisuje następującą sytuację. Podczas spotkania, w którym uczestniczył Stanisław Wyspiański rozmowa zeszła na Asnyka. Autor "Wesela" miał powiedzieć wówczas: "Asnyk... tak... Asnyk to taki wypchany orzeł, ma wszystko — dziób, skrzydła, tyle tylko, że nie poleci..." Boy dopowiada, że każdy, kto znał Asnyka bodaj z fotografii, ten oceni, ile malarskiego "chwytu", a może i literackiej trafności zawierało to piekielnie złośliwe określenie.
Znana jest także anegdota dotycząca wspólnej podróży Asnyka i Ignacego Maciejowskiego - Sewera, popularnego niegdyś powieściopisarza. Panowie podróżowali razem zatłoczonym pociągiem. Maciejowski postanowił wykorzystać fakt, że jego przyjaciel miał pewien nerwowy tik, w zdenerwowaniu mrużył oko i dziwnie podnosił brwi. Poszedł do konduktora i poinformował go, że wiezie wariata, który w tłumie wpada w furię i może być niebezpieczny dla otoczenia. Jakież było zdziwienie Asnyka, gdy po powrocie z korytarza do przedziału, zastał w nim tylko przyjaciela. Obaj mogli podróżować dalej w komfortowych warunkach. Pasażerowie, którzy w trakcie jego nieobecności zostali uprzedzeni przez konduktora o jego przypadłości, woleli nie narażać się na atak i opuścili przedział.