Strasznie śmieszna anegdota Telimeny
Marie Victoire Lemoine, Dama z pieskiem
Telimena, bohaterka "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza opowiada gościom soplicowskiego dworu anegdotę z czasów swojego pobytu w Petersburgu.
Historia rozgrywa się w podmiejskiej daczy, gdzie dama mieszkała w czasie letnich miesięcy. Gdy sąsiadującą willę wynajął niski rangą rosyjski urzędnik tzw. czynownik, kobieta zaczęła przeczuwać nieszczęście. Urzędnik miał sforę chartów, które puszczone bez dozoru, często wbiegały do ogrodu Telimeny zakłócając jej wieczorne spacery. Któregoś razu charty zagryzły ulubieńca damy, ślicznego pieska rasy bolończyk. Zrozpaczona właśnie opłakiwała pupila, gdy odwiedził ją wielki łowczy dworu Kiryło Gawrylicz Kozodusin. Poznawszy przyczynę smutku Telimeny, kazał przyciągnąć za uszy biednego czynownika i zrugał go za to, że upolował ciężarną łanię w okresie, kiedy zwierzę znajduje się pod ochroną. Urzędnik próbował wyjaśnić, że charty zagryzły psa nie dziką zwierzynę, ale to tylko rozzłościło wielkiego łowczego. Delikwent śmiał podważać jego słowa. Wezwano policmajstra, by spisał protokół. Policmajster znał się na swojej pracy i wiedział, że spór z wielkim łowczym nie może zakończyć się sukcesem, dlatego poradził urzędnikowi, aby ten przyznał się do winy, a dzięki temu otrzyma łagodniejszą karę. Zaiste kara była sprawiedliwa. Czynownik spędził miesiąc w więzieniu, a psy uwiązano. Ubawiona Telimena dodała, że ponoć sam car śmiał się potem z tej historii.
O okolicznościach, w jakich Telimena opowiedziała tę anegdotę przeczytasz tutaj »