Władysław z Gielniowa - polski poeta, który lewitował
Obraz z wizerunkiem
błogosławionego
Władysława z Gielniowa
Informacje na temat jednego z pierwszych polskich poetów są nadzwyczaj skąpe. Przyjmuje się, że urodził się około 1440 roku w biednej rodzinie mieszczańskiej w Gielniowie koło Opoczna jako Marcin Jan. Po skończeniu szkoły parafialnej został studentem Akademii Krakowskiej. Studia jednak wkrótce porzucił. Wstąpił do zakonu bernardynów przyjmując imię Władysław. Zgodnie z regułą zgromadzenia chodził boso, we włosiennicy. Hartował duszę i ciało przestrzegają postów i samobiczując się.
Był bardzo zdolnym organizatorem docenianym przez władze kościelne i świeckie. Wiadomo, że przyjaźnił się z księżną Anną Mazowiecką. Wśród ludu zasłynął jako płomienny kaznodzieja, który w niezwykłym krasomówczym talentem przybliżał wiernym zagadnienia Męki Pańskiej.
Do historii przeszło ostatnie kazanie Władysława z Gielniowa wygłoszone w Wielki Piątek 1505 roku w kościele św. Anny w Warszawie. W trakcie głoszenia nauki zakonnik wpadł w ekstazę, a potem na oczach obecnego w kościele tłumu, ze słowami "Jezus, Jezus" uniósł się nad ambonę i przez kilka chwil lewitował nad nią. Potem upadł na ziemię i stracił przytomność. Nie odzyskał jej już nigdy. Umarł kilka dni później.
Władysław z Gielniowa zapisał się złotymi zgłoskami w historii literatury polskiej. Tworzył nie tylko po łacinie jak większość średniowiecznych literatów, ale także po polsku, co było wówczas ewenementem. Sam układał pieśni religijne i uczył wiernych śpiewać je. Jako jeden z pierwszych duchownych wprowadził język polski do Kościoła. Do jego twórczości należą też godzinki i koronki. Niektóre z napisanych przezeń utworów są wykonywane po dziś dzień.
Wybitny historyk literatury polskiej profesor Aleksander Bruckner uważał Władysława z Gielniowa za ojca literatury polskiej, a tworzących nieco później: Biernata z Lublina, Mikołaja Reja i Jana Kochanowskiego za jego kontynuatorów.