Z czego oni się śmieją?
A. Raczyński, Portret A. Fredry
Podczas jednego z przedstawień "Pana Jowialskiego" we Lwowie, pośród publiczności rozbawionej i płaczącej niemal ze śmiechu siedział dystyngowany, starszy pan. Jako jedyny na widowni nie śmiał się, był raczej ponury i coraz bardziej zirytowany. Wreszcie ostentacyjnie wstał i pewnym krokiem ruszył do wyjścia. Tu zatrzymał się i oburzony głośno powiedział: "Z czego oni się śmieją". Potem trzasnął drzwiami i wyszedł. Tym starszym panem był autor komedii, Aleksander hrabia Fredro.
Ta anegdota o Fredrze była wielokrotnie powtarzana i przeszła do historii literatury. Tymczasem Tadeusz Boy - Żeleński w "Obrachunkach fredrowskich" przedstawia zgoła inną wersję tego wydarzenia. Powołując się na relację syna Fredry, cytuje słowa komediopisarza: "Byłem we Lwowie, gdy grano "Pana Jowialskiego". Wzięliśmy we trzech lożę na drugim piętrze, lecz przedstawienie szło tak powoli i koślawo, aktorowie tak ról nie umieli, tak niegodziwie grali, że doznałem uczucia, jak gdyby mi kto kiszki szkłem piłował, i zdawało mi się, że publiczność to uczucie podziela. Nie mogąc dłużej wytrzymać, wśród drugiego aktu wyszedłem z loży, drzwi zatrzasnąłem i uciekłem do domu.”
Cóż, nie od dzisiaj wiadomo, że wielu historyków literatury interpretuje wydarzenia tak, jak ma ochotę interpretować, nie przejmując się ani tekstem, ani kontekstem, ani zdrowym rozsądkiem.