"Wyjść jak Zabłocki na mydle" - romantyczna historia frazeologizmu

foto

Karol Gregorovius, Przeróbka na Wiśle

Historia Cypriana Franciszka Zabłockiego jest opowieścią romantyczną nie tylko dlatego, że dramat szlachcica rozegrał się w czasach, gdy romantyczne idee były szalenie modne. Podobnie, jak romantyczni bohaterowie, Zabłocki, mimo że poniósł sromotną klęskę, zyskał nieśmiertelną sławę uwieczniony w popularnym związku frazeologicznym.

Cyprian Franciszek Zabłocki, ziemianim, właściciel dworu w Rybnie koło Sochaczewa, był człowiekiem przedsiębiorczym. Marzył o zrobieniu dużego majątku. Pewnego dnia przyszło mu do głowy, żeby produkować mydło. Pomysł był doskonały, bo w Europie właśnie zaczęto doceniać walory tego produktu. Wcześniej stosowano je wyłącznie do prania i przemywania ran. W XIX wieku zauważono, że warto się nim myć. Aby zwiększyć zyski, Zabłocki postanowić sprzedawać je za granicą. Pierwszą partię towaru załadowano na barkę i spławiono Wisłą. Gdy łódź dopływała do granicy z Prusami, ziemianin zdecydował, że ładunek zostanie zrzucony do wody. Czuł się patriotą i nie chciał wspierać zaborcy opłatą celną. Barka płynęła i ciągnęła przytwierdzony do niej ładunek niewidoczny dla celników. Niestety, gdy dopłynęła do Gdańska i otworzono skrzynie, okazało się, że mydła w nich nie ma. Rozpuściło się w wodzie. Zabłocki stracił wszystkie zainwestowane pieniądze.

Jego historia opowiadana była ku przestrodze innym. Z czasem została uproszczona. Dziś "wyjść jak Zabłocki na mydle" znaczy ponieść niespodziewane straty zamiast zyskać.

Zobacz także