Zakląć po staropolsku, czyli o kaduku
Napad epilepsji, rycina XV w.
Dawno temu wierzono, że padaczkę (epilepsję) sprowadza na człowieka diabeł. W Polsce nazywano go kadukiem od łacińskiej nazwy choroby morbus cadusus. Zdarzało się nie raz i nie dwa, że podczas burzliwych posiedzeń sejmowych, zdenerwowany przebiegiem obrad poseł padał na ziemię z powodu ataku epilepsji. Przerywano wówczas obrady do czasu aż wróci mu przytomność. Mawiano, że dopadł go kaduk. Z czasem wyraz zaczął być używany w mowie potocznej w innych emocjonujących sytuacjach, którym towarzyszył gniew. Rozzłoszczeni sarmaci krzyczeli: "Do kaduka!", "U kaduka!", "Kaduk go tu przyniósł!", "Niech to kaduk", "Co za kaduk!"
Kaduka w znaczeniu bies, diabeł, czart znajdziesz m.in. w "Satyrach" Ignacego Krasickiego,” Trylogii” Henryka Sienkiewicza, w poematach romantycznych poetów i w "Zemście" Aleksandra Fredry.
W polszczyźnie używa się także frazeologizmu "prawo kaduka", które określa postępowanie bezpodstawne, bezprawne. Wywodzi się ono z prawa rzymskiego. Jus caducum, jure cadaco znaczyło spadek bez dziedzica i bez testamentu. Dobra osoby, która nie posiadała i nie wyznaczyła dziedzica przypadał y władcy. W Polsce nie powiększały jednak ani majątku panującego, ani skarbu królewskiego. Król zobowiązany był bowiem rozdać go rycerstwu. Oświeceniowy publicysta i działacz społeczny, Franciszek Salezy Jezierski zanotował, że z powodu kaduków "gabinet królewski ma uprzykrzenia natrętne a Sądy krajowe zakłócenia i pieniactwa". Można się domyślać, że pominięci przez króla przy obdzielaniu dobrami wpadali w furię i dopatrywali się w decyzjach władcy diabelskiej sprawki.